RozdziaĹ 3: Las w przestworzach
CzÄĹÄ 1: Pozorny nadzorca
Czym jestem? Willem czÄsto zadawaĹ sobie to pytanie.
Wiele, wiele lat temu, mieszkaĹ w sierociĹcu, gdzie poznaĹ swojego mistrza. WychowaĹ go on i nauczyĹ wszystkiego, co powinien wiedzieÄ, Ĺźeby przetrwaÄ. Nauczyciel byĹ takĹźe zasadniczo okropnÄ
osobÄ
. Zwykle wĹaĹciciel sierociĹca powinien odgrywaÄ rolÄ zastÄpcy rodzicĂłw dla dzieci. JednakĹźe zaniedbaĹ on caĹkowicie ten obowiÄ
zek, zmuszajÄ
c niejako chĹopaka, ktĂłry byĹ niewiele starszy od reszty dzieci, do przyjÄcia na siebie roli âOjcaâ.
Gospodarz czÄsto siÄ upijaĹ i przy kaĹźdej okazji opowiadaĹ zmyĹlone historie o tym, jak byĹ kiedyĹ KrĂłlewskim ĹmiaĹkiem. Podczas gdy byĹ wzglÄdnie silny, umiejÄtnie wĹadaĹ mieczem i o dziwo byĹ mÄ
dry, wszystkie dzieciaki zgodnie uwaĹźaĹy, Ĺźe wyglÄ
daĹ bardziej jak czarny charakter, aniĹźeli bohater.
Nastolatek mĂłgĹby pomyĹleÄ o wielu innych przykĹadach, lecz gdyby zaczÄ
Ĺ liczyÄ wszystkie wystÄpki mistrza, nigdy by siÄ ich wszystkich nie doliczyĹ. Niestosowne gwizdanie na przypadkowe dziewczyny w mieĹcie, zmuszanie dzieci do czytania dziwnych ksiÄ
Ĺźek, nie golenie swojego nieokieĹznanego zarostu pomimo wielu prĂłĹb â nie przebywanie w domu podczas najwaĹźniejszych chwil. Lista nie koĹczyĹa siÄ. MĹody Willem poprzysiÄ
gĹ sobie, Ĺźe nigdy nie zostanie podobnym dorosĹym.
WĹrĂłd wielu powiedzeĹ nauczyciela, jedno szczegĂłlnie zapadĹo mu w pamiÄci: „Opiekuj siÄ kobietami. MÄĹźczyĹşni nie mogÄ
od nich uciec. Opiekuj siÄ takĹźe dzieÄmi. DoroĹli nie mogÄ
z nimi wygraÄ. Przygotuj siÄ przeciwko nim. Czegokolwiek byĹmy nie zrobili, nie moĹźemy siÄ z nimi rĂłwnaÄ.” Kiedy mistrz mu to powiedziaĹ, ten nie zwrĂłciĹ na to zbytniej uwagi. Nie chciaĹ myĹleÄ o takich kĹopotliwych rzeczach. Niestety, wraz z jego wieloma innymi naukami, staĹo siÄ to dla niego jednÄ
z wiodÄ
cych zasad.
CzÄsto podejrzewano go o bycie zainteresowanym maĹymi dziewczynkami â lecz on wolaĹ nie myĹleÄ o tych czasach.
Brak czegokolwiek do roboty nie byĹ jedynie bardziej precyzyjnym opisem pracy chĹopaka niĹź myĹlaĹ, lecz takĹźe bardziej bolesnym, niĹź sobie wyobraĹźaĹ. MyĹlÄ
c o tym, przez ostatnie szeĹÄ miesiÄcy Willem byĹ zawsze pod presjÄ
czasu, biegajÄ
c z jednej sĹabo pĹatnej pracy do kolejnej. Od wczesnego rana do późnego wieczora, a czasami nawet do wczesnego rana kolejnego dnia, harowaĹ do momentu, w ktĂłrym nie dawaĹ juĹź rady. Co do snu, jego jedynym wyborem byĹo zdrzemnÄ
Ä siÄ na kilka godzin ilekroÄ byĹ wolny, niezaleĹźnie od pory dnia.
WiÄc uzyskanie dobrego, nocnego snu w miÄkkim Ĺóşku i budzenie siÄ od ciepĹych promieni sĹonecznych byĹy same w sobie wygodami dla mĹodego mÄĹźczyzny. MiaĹ jednak problem z dostosowaniem siÄ do nowej sytuacji, w ktĂłrej nie miaĹ przeróşnych prac piÄtrzÄ
cych siÄ nad nim bez przerwy. Jego umysĹ, korzystajÄ
c z tej wolnoĹci, przywodziĹ wspomnienia, o ktĂłrych nie chciaĹ pamiÄtaÄ i trwaĹ przy myĹlach, o ktĂłrych wolaĹ nie myĹleÄ.
CiÄ
gle nie czuĹ siÄ w peĹni komfortowo w jego nowym domu, tak zwanym âmagazynieâ. W sumie, w oĹrodku ĹźyĹo okoĹo trzydziestu dzieci, w wieku wahajÄ
cym siÄ od siedmiu do piÄtnastu lat. Co wiÄcej, wszystkie miaĹy jaskrawe, praktycznie przezroczyste, jasnokolorowe wĹosy. Paleta kolorĂłw wyglÄ
daĹa prawie jak nie z tej ziemi, jak coĹ rodem z abstrakcyjnego obrazu, lecz z jakiegoĹ powodu wĹosy dziewczynek nie wyglÄ
daĹy nienaturalnie dla chĹopaka, byÄ moĹźe dlatego, Ĺźe nie byĹy one farbowane.
Ĺťadna z nich nie miaĹa duĹźego doĹwiadczenia z dorosĹymi, szczegĂłlnie z mÄĹźczyznami, wiÄc praktycznie wszystkie zachowywaĹy siÄ ostroĹźnie w jego towarzystwie lub nawet jawnie go unikaĹy. ZauwaĹźyĹ, Ĺźe grupka ktĂłra wpadĹa do jego pokoju pierwszego dnia, musiaĹa byÄ wyjÄ
tkiem. Cóş, nie mĂłgĹ ich obwiniaÄ. ByĹy wychowane w swoim wĹasnym, maĹym Ĺwiecie, caĹkowicie odizolowane w magazynie. To byĹo naturalne, Ĺźe niespodziewany intruz, dziwnie wyglÄ
dajÄ
cy, a do tego duĹźy, nie otrzymaĹ ciepĹego przywitania.
SpacerujÄ
c po korytarzach, zawsze wyczuwaĹ kilka osĂłb ukrywajÄ
cych siÄ w cieniach. Lecz ilekroÄ siÄ nie odwrĂłciĹ, zauwaĹźaĹ jedynie plecy szpiegĂłw, uciekajÄ
cych, by ratowaÄ wĹasne Ĺźycia. Po jakimĹ czasie zaczÄ
Ĺ czuÄ siÄ winny wychodzÄ
c z pokoju i chodzÄ
c gdziekolwiek.
OczywiĹcie, nawet gdyby zaszyĹ siÄ w pokoju na caĹy dzieĹ, nie miaĹ niczego do roboty. Nie miaĹ Ĺźadnych godnych uwagi pasji, a odkÄ
d przestaĹ walczyÄ, trening takĹźe nie miaĹ Ĺźadnego sensu. Nie miaĹ problemu z bezczynnym siedzeniem przy oknie i spoglÄ
daniem na zewnÄ
trz od czasu do czasu, lecz marnowanie kilku nastÄpnych miesiÄcy w taki sposĂłb nie wyglÄ
daĹo zbyt kuszÄ
co.
ZdecydowaĹ siÄ odwiedziÄ pobliskie miasto, aby wyrwaÄ siÄ z rutyny. SkĹadaĹo siÄ ono z okoĹo stu kamiennych budynkĂłw, stojÄ
cych w linii na Ĺagodnym zboczu otoczonym przez wieĹ, tworzÄ
c sielankowÄ
sceneriÄ drastycznie róşniÄ
cÄ
 siÄ od ponurej 28. Wyspy.
SpacerujÄ
c ulicami zauwaĹźyĹ, Ĺźe Ĺźaden przechodzieĹ nie zwrĂłciĹ na niego szczegĂłlnej uwagi, pomimo tego, Ĺźe nie nosiĹ on Ĺźadnego pĹaszcza czy kaptura ukrywajÄ
cego to, Ĺźe jest nienaznaczony. ZdecydowaĹ siÄ zjeĹÄ jakieĹ drugie Ĺniadanie w pobliskiej restauracji i zapytaÄ o to wĹaĹciciela.
– Hmm⌠myĹlÄ, Ĺźe nie mamy tutaj z tym problemu â wyjaĹniĹ mĹody mÄĹźczyzna z gĹowÄ
kasztanowego psa, w tym samym czasie potrzÄ
sajÄ
c patelniÄ
na ogniu. â Rozmawianie za czyimiĹ plecami tylko z powodu wyglÄ
du, ktĂłry przywodzi na myĹl zĹych ludzi sprzed wiekĂłw⌠nie ma Ĺźadnego sensu. JeĹli chcesz, moĹźesz poplotkowaÄ o osobach, ktĂłre rozrabiajÄ
wĹaĹnie teraz. No cóş, myĹlÄ Ĺźe w niektĂłrych miejscach jest tyle zĹych wokĂłĹ, Ĺźe ludzie po prostu siÄ poddajÄ
i obierajÄ
na cel nienaznaczonych. Skoro w przeszĹoĹci byli dyskryminowani przez pokolenia, w ten sposĂłb jest im Ĺatwiej. Nawet nie trzeba o tym myĹleÄ. My tutaj, Ĺźyjemy pokojowo i beztrosko, wiÄc nie chcemy takich problemĂłw.
Rozumiem⌠Tak to tutaj wyglÄ
da.
– Ponadto⌠moĹźe nie wiesz, bo nie jesteĹ stÄ
d, ale jest ktoĹ, kto mieszka niedaleko. NapiÄtnowana, ktĂłra jest tysiÄ
c razy bardziej przeraĹźajÄ
ca niĹź jakikolwiek Emnetwyt z przeszĹoĹci. Ktokolwiek, kto zobaczy ten uĹmiech, zapomni o historii i bÄdzie wdziÄczny za to, Ĺźe moĹźe ĹźyÄ.
⌠rozumiem.
SĹuchajÄ
c gadania szefa jednym uchem w trakcie nieprzytomnego oczekiwania na jedzenie, Willem usĹyszaĹ nagle gĹos dobiegajÄ
cy z tyĹu.
– Hm? Och, to tyâŚ
Znajoma twarz podeszĹa do niego. Dziewczyna z jasnobĹÄkitnymi wĹosami.
– Hej, Chtholly⌠iâŚ
Dwie inne dziewczyny podÄ
ĹźaĹy za niÄ
, obie w podobnym wieku do Chtholly. Wszystkie razem byĹy trzema najstarszymi dzieÄmi mieszkajÄ
cymi w magazynie, chociaĹź to nie mĂłwiĹo zbyt wiele.
– Oooch, przystojny mÄĹźczyzna, o ktĂłrym wszyscy ostatnio mĂłwiÄ
! â Nastolatka z wyblakĹo-zĹotymi wĹosami podbiegĹa i przystawiĹa swojÄ
twarz bezpoĹrednio przed twarz mĹodzieĹca. â Ponadto, przywitanie tylko Chtholly po imieniu? Od kiedy niby jesteĹcie tak blisko, hmm?
– PrzestaĹ.
– Doobraa. â CofnÄĹa siÄ w odpowiedzi na jej zimny gĹos.
– To nie tak, Ĺźe miÄdzy nami coĹ jest⌠Po prostu spotkaĹam go juĹź wczeĹniej niş reszta, wiÄc miaĹam szansÄ powiedzieÄ mu swoje imiÄ⌠To wszystko.
– Hmm⌠JeĹli tak mĂłwisz.
– To prawda.
– Okej, okej. Dobrze wiÄc, MĹodszy Techniku ZaklÄtych Broni, byĹoby Ĺwietnie, gdybyĹ zapamiÄtaĹ takĹźe nasze imiona⌠Ta gĹoĹna tutaj to Ithea, i ⌠– OdwrĂłciĹa siÄ i wskazaĹa na trzeciÄ
dziewczynÄ, siedzÄ
cÄ
w rogu stolika z twarzÄ
pozbawionÄ
wyrazu. â Ta tam, pilnujÄ
ca swojego nosa, to Nephren. MiĹo poznaÄ.
– No cóş, to byĹo kreatywne przedstawienie⌠ZgadujÄ, Ĺźe juĹź znacie moje imiÄ?
– OczywiĹcie! Ponadto twoim ulubionym jedzeniem jest ostre miÄso, nie jesteĹ zbyt wybredny, ale nie tknÄ
ĹbyĹ drugiego Ĺniadania jaszczurĂłw, lubisz Ĺźyczliwe, starsze kobiety⌠racja?
– Poczekaj, Ithea⌠Nic o tym nie sĹyszaĹam. â Chtholly, najwyraĹşniej niepoinformowana przez dzieciaki od lawiny, spojrzaĹa podejrzliwie na koleĹźankÄ.
– Hehehe⌠Ci, ktĂłrzy kontrolujÄ
informacje, kontrolujÄ
wyspÄ. MaĹe szpiegostwo moĹźe przynieĹÄ sukces, wieszâŚ
– Powiedz mi!
Energicznie rzucajÄ
c siÄ na siebie, para przeniosĹa siÄ do miejsca, w ktĂłrym siedziaĹa Nephren.
– O co w tym wszystkim chodzi? JesteĹ znajomym tych mĹodych paĹ z magazynu? â Lucantrobos o gĹowie psa podszedĹ, by dostarczyÄ jego lunch: pieczonego ziemniaka, mieszane warzywa, grube paski bekonu, maĹy kawaĹek chleba i na koniec filiĹźankÄ zupy.
– Pewnie⌠Ostatnio przeprowadziĹem siÄ do magazynu dla pracy.
– Hmm? Ten magazyn⌠Mieszkasz⌠– Z jakiegoĹ powodu caĹy kasztanowy kolor zaczÄ
Ĺ wypĹywaÄ z twarzy kucharza. â AHHH! â Z przeraĹźajÄ
cÄ
prÄdkoĹciÄ
cofnÄ
Ĺ siÄ i przycisnÄ
Ĺ swoje ciaĹo z drĹźÄ
cymi koĹczynami do Ĺciany. â P-Przepraszam proszÄ nie zabijaj mnie proszÄ nie zjadaj mnie mam rodzinÄ ktĂłrÄ
muszÄ siÄ opiekowaÄ!
Nieoczekiwana reakcja, ale chĹopak mĂłgĹ zrozumieÄ, skÄ
d wypĹynÄĹo nieporozumienie.
– Nie jestem trollem, wieszâŚ
– Dalej mam dĹugi z tej restauracji, wiÄc pewnie nie smakujÄ dobrze i â ech? Co powiedziaĹeĹ?
Lucantrobos przestaĹ wymachiwaÄ rÄkoma na sekundÄ i zamrugaĹ.
– PowiedziaĹem, Ĺźe nie jestem trollem⌠Wiem, Ĺźe ciÄĹźko rozróşniÄ nienaznaczone rasy, ale nie mam zamiaru ciÄ zjeĹÄ ani nic takiego, wiÄc spokojnieâŚ
– A-Ale, niewÄ
tpliwie musisz byÄ tej samej rasy jeĹli Ĺźyjesz pod jednym dachem z âKarmazynowym ĹťoĹÄ
dkiemâ.
– Poczekaj⌠Czy ludzie z miasta byli juĹź wczeĹniej zjadani? â WidzÄ
c przeraĹźonÄ
twarz mĹodego mÄĹźczyzny, Willem pomyĹlaĹ o moĹźliwoĹci, ktĂłrej nie chciaĹ tak naprawdÄ braÄ pod uwagÄ. JeĹli byĹa prawdziwa⌠Nie byĹoby to zbyt dobre, mĂłwiÄ
c najdelikatniej. Podczas gdy róşne wyspy Regul Aire pielÄgnowaĹy przeróşne kultury, wszystkie byĹy powiÄ
zane tym samym prawem zwyczajowym. Zgodnie z nim, morderstwo jakiejkolwiek inteligentnej formy Ĺźycia stanowiĹo powaĹźne przestÄpstwo, nawet dla gĹodnych trolli.
– Cóş⌠Nie⌠Ale⌠– Psie uszy kucharza klapnÄĹy. â Do niedawna byĹa tutaj podejrzana orkowa organizacja. ZwaĹa siÄ âCzarne Futroâ⌠W kaĹźdym razie ta organizacjaâ
– Ah, wystarczy⌠JuĹź widzÄ, dokÄ
d zmierza ta historia.
ChĹopak wywnioskowaĹ, Ĺźe to Czarne coĹ czy inna organizacja zrobiĹa coĹ dziewczynom, nastÄpnie trollica poszĹa ich unicestwiÄ i zostaĹa przyĹapana pokryta krwiÄ
, ĹmiejÄ
c siÄ maniakalnie. Nic zaskakujÄ
cego⌠Na pewno zrobiĹaby coĹ takiego. Ale, cóş⌠PomogĹa mu ona w przeszĹoĹci, byĹa jednÄ
z jego znajomych, a teraz takĹźe wspĂłĹpracownikiem, wiÄc pomyĹlaĹ, Ĺźe powinien prĂłbowaÄ jÄ
wspieraÄ.
– Nygglatho nie krÄ
Ĺźy po okolicy zjadajÄ
c ludzi bez powodu. MoĹźe byÄ niezrozumiana⌠albo raczej wszyscy siÄ jej bojÄ
, ale normalnie jest miĹÄ
paniÄ
. To znaczy, jeĹli zignoruje siÄ jej niecierpliwoĹÄ, porywczoĹÄ albo to, Ĺźe zawsze mĂłwi o jedzeniu⌠Cóş, w kaĹźdym razie, tak naprawdÄ nie ma czego siÄ obawiaÄ.
OgĂłlnie mĂłwiÄ
c, kiedy uĹmiecha siÄ i pyta „czy mogÄ ciÄ zjeĹÄ”, w 90% przypadkĂłw jest to Ĺźart⌠Raczej czarny humor. Ale wiesz, Ĺźe tak naprawdÄ nie ma zamiaru ciÄ zjeĹÄ, wiÄc nie ma powodu, by siÄ baÄ. Willem wolaĹ nie myĹleÄ o pozostaĹych 10%.
– Wow⌠JesteĹ niesamowity. â Z jakiegoĹ powodu mÄĹźczyzna patrzyĹ siÄ na niego oczami peĹnymi podziwu.
NajpotÄĹźniejsza broĹ. Przez caĹÄ
historiÄ ludzkoĹci, bez wzglÄdu na czas czy miejsce, byĹa niÄ
kobieta. Cóş, jeĹli siÄ nad tym zastanowiÄ, to oczywiste. Od staroĹźytnoĹci faktem jest, Ĺźe dziewczyny sÄ
najszybszym i najprostszym sposobem na podniesienie morale ĹźoĹnierzy.
PróşnoĹÄ mÄĹźczyzn nie zna granic. Na polu bitwy, wĹrĂłd chaosu i powtarzajÄ
cej siÄ bez koĹca walki o Ĺźycie, ĹźoĹnierze odrzucajÄ
wizje wygranej, sny o chwale, swojÄ
godnoĹÄ⌠lecz do ostatniego tchu nie rezygnujÄ
z jednej rzeczy: nie mogÄ
wyglÄ
daÄ ĹźaĹoĹnie przed niewiastÄ
. Tylko ten jeden, prosty powĂłd, tchnie niewyobraĹźalne siĹy w zĹamanego wojownika, oczekujÄ
cego na swojÄ
ĹmierÄ.
Najlepsze armie dobrze znaĹy ten efekt i zawsze upewniaĹy siÄ, by wmieszaÄ kilka kobiet w szeregi dzikusĂłw na polu bitwy. Jednostki zaopatrzenia lub medyczne dziaĹaĹy dobrze, lecz pozycje bliĹźej frontu zawsze miaĹy lepszy efekt. Damski rycerz, zgrabnie dzierĹźÄ
cy swĂłj miecz, Â biegnÄ
cy przez pole walki. NiezrĂłwnany damski ĹmiaĹek wybrany przez swojego Kaliyona. Taumaturg ukrywajÄ
cy potÄĹźnÄ
, tajemniczÄ
magiÄ wewnÄ
trz swojego delikatnego ciaĹa.
JeĹli krÄ
ĹźyĹy plotki o takiej osobie, bÄdÄ
cej gdzieĹ, na jakimĹ polu bitwy, gĹupi ĹźoĹnierze od razu siÄ rozchmurzali. Nawet historie takich ludzi z dalekiej przeszĹoĹci czy opowieĹci, ktĂłre raczej nie zawieraĹy czegokolwiek wiarygodnego, mogĹy daÄ szczyptÄ nadziei w najbardziej beznadziejnych sytuacjach.
Willem znaĹ takÄ
jednÄ
, ktĂłra byĹa wychwalana jako bohater i czczona jak legenda wĹrĂłd ĹźoĹnierzy. Nie trzeba dodawaÄ, Ĺźe byĹa silna, lecz faceci byli skĹonni wyolbrzymiaÄ jej potencjaĹ. SĹyszÄ
c rozprzestrzeniajÄ
ce siÄ na polu bitwy opowieĹci o jej walecznych czynach, po prostu obracaĹa je w Ĺźart.
Nie powinieneĹ zbyt mocno siÄ zastanawiaÄ. Jest dokĹadnie tak, jak powiedziaĹam. My jesteĹmy broniami, o ktĂłrych mĂłwisz.
SĹowa te ponownie rozbrzmiaĹy w gĹowie chĹopaka. WyglÄ
daĹo na to, Ĺźe nastolatki ĹmiejÄ
ce siÄ i bawiÄ
ce siÄ tutaj, w magazynie, róşniĹy siÄ od innych kobiet. OczywiĹcie bohater stworzony jedynie dla celu podnoszenia morale ĹźoĹnierzy, musiaĹ byÄ bardziej sĹawny, co wymagaĹo raczej przynaleĹźnoĹci do bardziej popularnej rasy niĹź do nienaznaczonych. Ponadto, mĂłwiÄ
c najproĹciej, powinna byÄ kuszÄ
ca dla obrzydliwych, lubieĹźnych serc mÄĹźczyzn.
WiÄc coĹ zdecydowanie nie graĹo w zwiÄ
zku z tymi dziewczynami. ByĹy one nie tylko utrzymywane w tajemnicy przed opiniÄ
publicznÄ
, ale takĹźe byĹy o wiele za mĹode, by wypeĹniÄ drugi punkt. CoĹ w zwiÄ
zku z ich sytuacjÄ
wyraĹşnie róşniĹo siÄ od wojowniczek, ktĂłre kiedyĹ znaĹ Willem. W kaĹźdym razie, jakakolwiek nie byĹaby prawdziwa natura sekretnych broni czy teĹź nieletnich niewiast, nie musiaĹ siÄ on w to angaĹźowaÄ. Jako pozorny nadzorca musiaĹ po prostu spÄdzaÄ czas w magazynie, nie sprawiajÄ
c Ĺźadnych kĹopotĂłw.
— Przynajmniej staraĹ siÄ przekonaÄ samego siebie, Ĺźe o to chodzi. Jednak po okoĹo trzech dniach jego cierpliwoĹÄ osiÄ
gnÄĹa limit. PoĹÄ
czenie widoku wystraszonych dzieciakĂłw i wiedzy, Ĺźe ĹşrĂłdĹem tego strachu byĹ on sam, doprowadziĹo go do ostatecznoĹci.
– Hm? Ach, okej⌠JeĹli o mnie chodzi, to w porzÄ
dku, tak myĹlÄâŚ
– DziÄki wielkie.
PoprosiĹ o to, by mĂłgĹ pomĂłc przy obiedzie tego dnia i poĹźyczyĹ sobie kÄ
t kuchni. Jajka, cukier, mleko i Ĺmietana. MaĹa sterta jagĂłd. KoĹÄ kurczaka do uzyskania z niej Ĺźelatyny. Pozbierawszy na ladzie wszystkie potrzebne skĹadniki, Willem przypomniaĹ sobie swĂłj popisowy przepis na âpopularny wĹrĂłd podopiecznych i Ĺatwy do zrobienia deserâ.
Czas wziÄ
Ä siÄ do pracy. PrzywdziaĹ swĂłj osobisty fartuch i oĹwietliĹ krystalicznÄ
kuchenkÄ. Do jego uszu dochodziĹy szepty maĹych szpiegĂłw stĹoczonych w cieniu, spoglÄ
dajÄ
cych w kierunku kuchni.
– Co on do diabĹa prĂłbuje zrobiÄ?
Tutaj w magazynie, wchodzenie do kuchni kiedy nie jest siÄ zobowiÄ
zanym do zrobienia posiĹku, jest surowo zakazane, wiÄc rzucanie okiem z oddali jest najlepszym, co moĹźna zrobiÄ. DĹşwigajÄ
c na plecach spojrzenia wielu par oczu, kontynuowaĹ swojÄ
pracÄ. Przez ostatnie kilka dni doszedĹ do wniosku, Ĺźe gusta dziewczynek róşniĹy siÄ od jego wĹasnych. OczywiĹcie róşnica pĹci i wieku mogĹa przynosiÄ trochÄ kontrastujÄ
cych upodobaĹ, lecz róşnice rasowe, a co za tym idzie takĹźe fizjologiczne, byĹy o wiele bardziej powaĹźne.
KiedyĹ chĹopak poszedĹ coĹ zjeĹÄ ze swoim przyjacielem borglem (cóş⌠byĹ to Grick). To doĹwiadczenie zostawiĹo na nim piÄtno na caĹe Ĺźycie. Kiedy Willem mĂłwiĹ, Ĺźe coĹ byĹo przepyszne, tamten narzekaĹ, Ĺźe smakowaĹo jak diabli, a kiedy tamten mĂłwiĹ, Ĺźe coĹ Ĺwietnie smakowaĹo, dla niego byĹo to koszmarne.
W tym momencie powinni po prostu siÄ poddaÄ, lecz Grick nalegaĹ, by znaleĹşli za wszelkÄ
cenÄ coĹ, co smakuje im obu. I wĹaĹnie od tego momentu dzieĹ staĹ siÄ gorszy niĹź piekĹo czy jakikolwiek koszmar. SkoĹczyĹo siÄ na tym, Ĺźe obydwaj ze Ĺzami spĹywajÄ
cymi po twarzach Ĺapczywie pili wodÄ, by obmyÄ swoje usta, w tym samym czasie praktycznie krzyczÄ
c „przepyszne! przepyszne!”.
W kaĹźdym razie Willem zauwaĹźyĹ, Ĺźe upodobania dzieciakĂłw nie mogÄ
siÄ zbytnio róşniÄ, zwaĹźywszy na to jak siedzieli razem w stoĹĂłwce i spoĹźywali to samo jedzenie. WezwaĹ osobÄ zobowiÄ
zanÄ
do zrobienia posiĹku na dzisiaj, aby skosztowaĹa prĂłbki jego pracy. WpatrywaĹa siÄ w ĹyĹźkÄ wypeĹnionÄ
karmelem w taki sposĂłb, jakby znalazĹa obcego przy drodze lub coĹ w ten deseĹ, ostatecznie jednak przywoĹaĹa wystarczajÄ
co odwagi, mocno zamknÄĹa oczy i wĹoĹźyĹa ĹyĹźkÄ do ust. Po kilku sekundach gĹuchej ciszy degustatorka powoli otworzyĹa oczy i wymamrotaĹa, „To jest przepyszne!”. Ciche okrzyki radoĹci podniosĹy siÄ wĹrĂłd obserwujÄ
cych ich szpiegĂłw.
Ostatecznie skoĹczyĹo siÄ dobrze. Wszystkie pociechy, ktĂłre zamĂłwiĹy âspecjalny deserâ przyklejony do rogu menu w ostatniej chwili, miaĹy podobnÄ
reakcjÄ. WznosiĹy pierwszÄ
ĹyĹźkÄ do ust wyglÄ
dajÄ
c tak, jakby byĹy przygotowane na ĹmierÄ. Po krĂłtkiej przerwie stoĹĂłwka byĹa wypeĹniona lĹniÄ
cymi parami oczu.
MĹody mÄĹźczyzna, biorÄ
c teraz swojÄ
kolej w chowaniu siÄ w cieniu i szpiegowaniu, przybraĹ zwyciÄskÄ
pozÄ na zewnÄ
trz stoĹĂłwki. Zgodnie z oczekiwaniami wystarczyĹo trochÄ cukru, by zdobyÄ ĹźoĹÄ
dki dzieci.
– ⌠co robisz? – WyraĹźajÄ
cy dezaprobatÄ gĹos Nygglatho dobiegĹ z tyĹu.
– OtrzymaĹem ten przepis bezpoĹrednio od mojego mistrza. Nie lubiÄ tego przyznawaÄ, ale miaĹ duĹźy wpĹyw na dzieciaki⌠To jest dowĂłd. Za starych dobrych czasĂłw sam padĹem ofiarÄ
tego deseru niezliczonÄ
iloĹÄ razy.
– Uch, nie o to chodzi. Nawet jeĹli zdecydujesz siÄ wykonaÄ wiÄcej pracy, nie dostaniesz wiÄcej pieniÄdzy, wiesz o tym?
– Nie obchodzi mnie to. â PodrapaĹ siÄ po twarzy. â CzuĹem siÄ Ĺşle, gdy widziaĹem jak siÄ mnie bojÄ
. JeĹli te osoby sÄ
broniami, to jako ich kierownik, nie powinienem ich zbÄdnie stresowaÄ. WiÄc⌠Jakby to ujÄ
ÄâŚ
MiaĹ kĹopoty ze znalezieniem odpowiednich sĹĂłw. Nie byĹ nawet pewny, czy dĹşwiÄki dochodzÄ
ce z jego ust miaĹy jakiĹ sens. Lecz Willem miaĹ coĹ, Â co chciaĹ powiedzieÄ.
– To nie tak, Ĺźe prĂłbujÄ je rozpieszczaÄ albo coĹ takiego. Po prostu⌠jeĹli mĂłj pobyt tutaj byĹ jak dotÄ
d negatywny, prĂłbujÄ wyrĂłwnaÄ to do zera. W koĹcu to moja âpracaâ, by nie mieÄ Ĺźadnego wpĹywu na cokolwiek jakkolwiek, prawda?
– Cóş, jeĹli tak mĂłwisz⌠Mi to nie przeszkadza. â ZwÄziĹa swoje oczy. â Ale⌠powiedziaĹeĹ to dziwnie szybko, Ĺźe brzmiaĹo to jak wymuszona wymĂłwka. Dodatkowo wyglÄ
daĹeĹ tak, jakbyĹ bardzo staraĹ siÄ oszukaÄ samego siebie, aş samo patrzenie na ciebie byĹo zawstydzajÄ
ce⌠JednakĹźe jeĹli naprawdÄ miaĹeĹ na myĹli to, co mĂłwiĹeĹ, to nie usĹyszysz ode mnie Ĺźadnego narzekania. â PrzejrzaĹa go na wylot.
– Przepraszam nie pytaj wiÄcej proszÄ bĹagam ciÄ.
– Kiedy pierwszy raz ciÄ spotkaĹam, myĹlaĹam Ĺźe jesteĹ bardziej obojÄtny i cyniczny.
– Ach⌠Cóş⌠– Sam teĹź tak myĹlaĹ. KiedyĹ zdecydowaĹ siÄ ĹźyÄ jako taki typ bohatera, pozostajÄ
c odizolowanym od ludzi i wydarzeĹ dziejÄ
cych siÄ wokóŠniego. WiÄc sam byĹ teraz zaskoczony swoimi poczynaniami. â Na chwilÄ siÄ zgubiĹem⌠Od teraz bÄdÄ bardziej ostroĹźny.
– Znaczy, to nie jest wcale takie zĹe⌠Tak dĹugo jak dzieci sÄ
szczÄĹliwe, nic innego nie ma znaczenia. PonadtoâŚ
– Ponadto co?
– Pachniesz jeszcze smaczniej z tym zapachem cukru na sobie.
– Od teraz naprawdÄ bÄdÄ bardziej ostroĹźnyâŚ
Willem zanotowaĹ w myĹlach, by zawsze braÄ prysznic po pobycie w kuchni.