RozdziaĹ 4: Nie idĹş z nurtem
Po pracowitym dniu w Kopalni Cyrene, sprzedaĹźy ĹupĂłw oraz szybkim obiedzie, caĹa druĹźyna pospieszyĹa w kierunku Tawerny Sherryâego.
– BiorÄ piwo, rzecz jasna. Jak prawdziwy mÄĹźczyzna – zadeklarowaĹ Ranta.
– No to jaaa teĹź – dodaĹ Moguzo.
– WezmÄ miĂłd pitny – wtrÄ
ciĹ Haruhiro.
– Ach, tak jak ja – powiedziaĹa Merry.
– Yume myĹli, Ĺźe dzisiaj skosztuje lemoniady. Jest pyszna i ma bÄ
belki.
– …TeĹź wezmÄ lemoniadÄ. – SkinÄĹa gĹowÄ
Shihoru.
Po chwili zamĂłwione napoje trafiĹy na stolik. Ranta wziÄ
Ĺ na siebie rozkrÄcenie towarzystwa.
– To co, wszyscy juĹź majÄ
?! Dobra robota dzisiaj! ZdrowieâŚ!
– Dobra robota! – powtĂłrzyĹ Moguzo.
– Dobra robota – zgodziĹ siÄ Haruhiro.
– Wszyscy wykonaliĹmy dobrÄ
robotÄ – dodaĹa Merry.
– Dobra robĂłtka – dorzuciĹa Yume.
– …Dobra robota – zakoĹczyĹa Merry.
Ranta z Moguzo stuknÄli siÄ kuflami i zaczÄli ĹźĹopaÄ piwo. Moguzo robiĹ to zapewne tylko z czystego pragnienia, zaĹ Ranta po prostu nie chciaĹ zostawaÄ w tyle.
Haruhiro sÄ
czÄ
c lekko ostry, acz sĹodki, miĂłd, nie mĂłgĹ tego pojÄ
Ä. Co do diabĹa? SkÄ
d u niego ta chÄÄ rywalizacji?
– …BĹa! WygraĹemâŚ! – UderzyĹ swoim ceramicznym kuflem o blat.
Co zrobisz, jeĹli pÄknie? zastanawiaĹ siÄ Haruhiro.
– Moguzo! Jak ci siÄ to podoba? WygraĹem! Ĺahahahahahaha!
– Uch⌠jasne – odpowiedziaĹ, stawiajÄ
c kufel nieskoĹczonego piwa. – JesteĹ niesamowity, panie Ranta. WypiĹeĹ to jednym haustem.
– Widzisz? Jestem niesamowity, co nie? Ty naprawdÄ to rozumiesz – powiedziaĹ dumnie chĹopak. – Powinienem siÄ tego spodziewaÄ po moim przyszĹym biznesowym partnerze.
Yume zaczÄĹa mrugaÄ w zdziwieniu.
– BiaĹym partnerze?
– Nie, biznesowym⌠– Haruhiro podjÄ
Ĺ trud poprawienia dziewczyny. – ChwileczkÄ, co to w ogĂłle byĹby za partner? BiaĹyâŚ
– Hep. – Nagle Shihoru wydaĹa z siebie dziwny dĹşwiÄk. Kiedy spojrzeli w jej stronÄ, miaĹa spuszczonÄ
gĹowÄ i zakrytÄ
dĹoĹmi twarz. Lekko siÄ zaczerwieniĹa.
– CoĹ siÄ staĹo? – zapytaĹ Haruhiro.
– …Nic takiego⌠NaprawdÄ, niewaĹźne⌠– wymamrotaĹa.
– O tak. – Na twarzy Loczka ukazaĹ siÄ jeden z jego najbardziej irytujÄ
cych uĹmieszkĂłw. – Shihoru, pewnie wyobraĹźaĹaĹ sobie coĹ dziwnego.
– …CoĹ dziwnegoâŚ?
– Nie mam pojÄcia co to mogĹo byÄ. Nie jestem wyposaĹźony w taki silnik urojeĹ jak ty, wiesz?
– Nie mam takiego silnikaâŚ!
– Dlatego teĹź nie pĹynie we mnie tyle tej energii do urojeĹ jak u ciebie, rozumiesz? – ciÄ
gnÄ
Ĺ Ranta.
– Nic przeze mnie nie pĹynieâŚ!
– Co to za oszczerstwa! – wtrÄ
ciĹa siÄ Yume, trzymajÄ
c dziewczynÄ blisko siebie. – Shihoru taka nie jest. Nie ma Ĺźadnego szczytu urojeĹ, czy co tam dziwnego mĂłwiĹeĹ, Ĺapiesz?!
– …PomyliĹaĹ sĹowa – wyszeptaĹa cicho Merry.
– Co?! Znowu?!
Ranta szyderczo siÄ zaĹmiaĹ.
– Zbyt czÄsto przekrÄcasz sĹowa, sama to wiesz! Doprowadzasz sĹuchaczy do szaleĹstwa, wiÄc przez chwilÄ nie gadaj! Zamknij siÄ!
– Nie-e, nie ma szans! – odgryzĹa siÄ.
– Nie masz prawa odmĂłwiÄ!
– Yume teĹź ma wĹasne zdanie!
– Nikt nie mĂłwiĹ nic o twoim zdaniu albo jego braku!
– Ty mĂłwiĹeĹ!
– MĂłwiĹem, Ĺźe nie masz prawa odmowy! Prawa! Odmowy! Rozumiesz co to jest?! Prawo do odmowy!
– Yume tyle wie!
– Jasne, jednak przed tym, nim porozmawiamy o tym, co wiesz albo nie wiesz, przestaĹ tak myliÄ sĹowa! Masz dziury zamiast uszu?! – krzyknÄ
Ĺ Ranta.
– Ranta. – Haruhiro wetknÄ
Ĺ palce do swoich uszu. – No tak, sÄ
tutaj. Dziury w moich uszach. KaĹźdy ma tam dziury. A moĹźe jesteĹ Ĺlepy? Masz dziury zamiast oczu?
– CoâŚ? – Ranta zauwaĹźyĹ swĂłj bĹÄ
d, ale to nie byĹo wystarczajÄ
cym powodem, by zmieniĹ swoje nastawienie. Sarkastycznie wzruszyĹ ramionami. – …Stara Ĺpiewka. To wĹaĹnie to. To tu leĹźy pies pogrzebany. Nasz lider czepia siÄ kaĹźdego drobnego bĹÄdu! Do tego sposĂłb, w jaki krytykuje, jest jawnie zĹoĹliwy! Co za okropny charakter!
– JesteĹ ostatnim, od ktĂłrego chciaĹbym to usĹyszeÄ⌠– wymamrotaĹ Haruhiro.
– JeĹli nie chcesz tego sĹuchaÄ, nie prowokuj mnie do takich sĹĂłw. UkaĹź trochÄ powĹciÄ
gliwoĹci, dobra?
– …Hej, Moguzo – zwrĂłciĹ siÄ do niego Haruhiro. – SĹuchaj, dam ci radÄ, tak po przyjacielsku. JeĹli rozwaĹźasz otwarcie biznesu z tÄ
kupÄ
gĂłwna, powinieneĹ siÄ jeszcze raz nad tym zastanowiÄ. Nie ma szans, by to wypaliĹo.
Moguzo zaĹmiaĹ siÄ w bardzo dziwny sposĂłb.
– Biznes? – zapytaĹa Merry, przekrÄcajÄ
c gĹowÄ w bok.
– Och. – Haruhiro opowiedziaĹ jej o genezie ich planu obmyĹlonego przy stoisku z jedzeniem. – …WiÄc jak juĹź zaoszczÄdzÄ
wystarczajÄ
co duĹźo pieniÄdzy i przejdÄ
na emeryturÄ po sĹuĹźbie ochotniczej, ta dwĂłjka planuje wspĂłlne otwarcie baru z soruzo, tak to mniej wiÄcej wyglÄ
da.
– Och – wybeĹkotaĹa Yume. – Soruzo, to te jedzenie wyglÄ
dajÄ
ce jak ramen.
– Ramen⌠– Przez chwileczkÄ Haruhiro poczuĹ sĹony posmak w swoich ustach.
– …Ramen. – Ranta skrzyĹźowaĹ swoje ramiona w zamyĹleniu.
– Ramen⌠– Shihoru dotknÄĹa swoich warg.
– …Ramen. – Moguzo poĹoĹźyĹ siÄ na stole.
– Ramen⌠Chwilka⌠– powiedziaĹa Merry, z lekko sfrustrowanym wyrazem twarzy. – Co to byĹo?
– Co? – Yume zaczÄĹa rozglÄ
daÄ siÄ nerwowo. – Ramen to⌠Um⌠Hm? To dziwne. Yume wiedziaĹa⌠skÄ
dĹ? MoĹźe? Co to byĹo? HÄ? O czym Yume teraz z wami rozmawiaĹa?
– …O czym to my…? – Haruhiro podrapaĹ siÄ po gĹowie.
– O ramenie – powiedziaĹ gĹoĹno i pewnie Moguzo. – RozmawialiĹmy o ramenie. My⌠My prawdopodobnie wiemy, co to jest. Tak. Soruzo jest niczym ramen. Kiedy pierwszy raz wybraliĹmy siÄ do tego baru, poczuĹem znajomy smak. To byĹ wĹaĹnie ramen, jednak wĂłwczas tego nie pamiÄtaĹem. Ciekawe dlaczego. Od zawsze go uwielbiaĹem. Panie Ranta.
– Co? OchâŚ? – wydukaĹ Ranta.
– ZrĂłbmy to kiedyĹ. OtwĂłrzmy restauracjÄ.
– Co?
– Ale nie chcÄ serwowaÄ soruzo, chcÄ robiÄ ramen. ZaoszczÄdzÄ pieniÄ
dze, zacznÄ siÄ uczyÄ i kiedy juĹź opanujÄ przepis do perfekcji, otworzymy restauracjÄ.
– Restauracja⌠– Ranta wyszczerzyĹ zÄby, chwytajÄ
c Moguzo za ramiÄ. Tym razem jego uĹmiech nie naleĹźaĹ do tych irytujÄ
cych. – Tak! Ty zajmiesz siÄ gotowaniem i gromadzeniem kapitaĹu! ResztÄ pozostaw mnie! ObiecujÄ, Ĺźe poprowadzÄ nas do sukcesu!
– Tak!
– …Gotowanie okej, ale teĹź gromadzenie kapitaĹuâŚ? – wymamrotaĹ Haruhiro. Ĺťe ty Ĺźadnej kasy w to nie wĹoĹźysz? chciaĹ dodaÄ, jednak powstrzymaĹ siÄ przed tym, widzÄ
c tak podekscytowanego tÄ
perspektywÄ
Moguzo. MogÄ go ostrzec w kaĹźdej chwili. Nie muszÄ akurat tutaj i teraz psuÄ innym humoru.
Tak czy siak, do tego byĹa jeszcze dĹuga droga. WrÄcz zaskakujÄ
co dĹuga.
Do gĹowy przychodziĹo mu tylko jedno powiedzenie – ludzie potrafiÄ
zrujnowaÄ nawet najlepszy plan. Jednak Haruhiro nie byĹ na tyle chamski, Ĺźeby uciÄ
Ä ich rozmowy. CzuĹ, Ĺźe byĹo dobrze, tak jak jest.
Tak naprawdÄ byĹ nawet nieco zazdrosny.
On sam myĹlaĹ tylko o jutrze, moĹźe najwyĹźej trzy dni w przĂłd. Nawet gdyby chciaĹ wyobraziÄ sobie dalszÄ
przyszĹoĹÄ, nie potrafiĹ.
Technicznie rzecz biorÄ
c, musiaĹ podjÄ
Ä pewnÄ
decyzjÄ w ciÄ
gu najbliĹźszych trzech dni. Nie potrafiĹ w tym momencie myĹleÄ o czymkolwiek innym.
– Przy okazji, skoro wszyscy tutaj jesteĹmy, chciaĹbym o czymĹ porozmawiaÄ – zaczÄ
Ĺ Haruhiro.
W jak najbardziej zwiÄzĹy sposĂłb przekazaĹ im informacje o rozkazieâŚ
– Tak! O to chodzi! – wrzasnÄ
Ĺ Ranta, unoszÄ
c piÄĹÄ w powietrze tak gwaĹtownie, jakby miaĹ zaraz wskoczyÄ na krzesĹo. – Musimy to zrobiÄ! Nawet nie ma innej opcji! Tyle monet! ZĹota robota! Rezygnacja to strzaĹ w stopÄ! Na co my jeszcze czekamy?!
– …Hmmm⌠– Shihoru spuĹciĹa gĹowÄ, niezbyt entuzjastycznie nastawiona do tego pomysĹu.
Tak podejrzewaĹem, pomyĹlaĹ Haruhiro. To w koĹcu Shihoru. Ciekawe co myĹli Merry?
SpuĹciĹa oczy, gĹaszczÄ
c siÄ po policzku, tak jakby gĹÄboko siÄ nad tym zastanawiaĹa, lecz takĹźe nie poparĹa jeszcze tego pomysĹu. Prawdopodobnie wolaĹa siÄ dostosowaÄ do reszty. ByÄ moĹźe prĂłbuje byÄ taktowna.
Do tego momentu wszystko wyglÄ
daĹo tak, jak sobie to wyobraĹźaĹ.
– Yume, no tak. – Dziewczyna zrobiĹa balon z policzkĂłw, patrzÄ
c raz w gĂłrÄ, a raz do tyĹu. – Dla niej to chyba bez róşnicy?
– …Och. NaprawdÄ? – zapytaĹ Haruhiro.
– Hm? Co?
– Nic, nic takiego.
Kiedy tylko Ranta dzieliĹ siÄ swoimi pomysĹami, Yume zazwyczaj byĹa w opozycji. Tym razem wyglÄ
daĹo to inaczej. Dlaczego? Haruhiro chciaĹ oczywiĹcie o to zapytaÄ, lecz uznaĹ, Ĺźe podjudzanie Yume i Ranty nie byĹoby zbyt dojrzaĹe. Dodatkowo nie sÄ
dziĹ, by naleĹźaĹo to do obowiÄ
zkĂłw lidera druĹźyny. Nawet jeĹli Ranta byĹ beznadziejnym przypadkiem, wciÄ
Ĺź byĹ towarzyszem. Czasem lepiej nie robiÄ zbÄdnego zamieszania.
Ale, chwila, momencik?
To znaczy, Ĺźe Haruhiro byĹ przeciw, Ranta byĹ za, Shihoru byĹo lekko przeciw, a Merry i Yume byĹy neutralneâŚ
– Ja⌠– Moguzo wyglÄ
daĹ bardziej powaĹźnie, niĹź zazwyczaj.
PrzeczuwaĹ coĹ zĹego. I miaĹ racjÄ.
– ChciaĹbym sprĂłbowaÄ⌠chyba?
– Moguzoooo! – Ranta wyciÄ
gnÄ
ŠşóĹwika w jego stronÄ. – Jeeee!
– JeâŚ? – zapytaĹ.
– No dawaj! Powiedz to! Jeeee!
– …Jeee?
Gdy Moguzo niepewnie dotknÄ
Ĺ swojÄ
piÄĹciÄ
piÄĹci Ranty, ten powiedziaĹ âJeeeeeeâ i zrobiĹ z nim şóĹwika, nastÄpnie styknÄli siÄ przedramionami, Ĺokciami, mĂłwiÄ
c za kaĹźdym razem âJeeeeeâ, koĹczÄ
c na wziÄciu siÄ stanowczo za ramiona.
– Ĺahahahahaha! NaprawdÄ! NaprawdÄ! To mĂłj przyszĹy wspĂłlnik! Jeszcze do tego towarzysz broni walczÄ
cy ze mnÄ
ramiÄ w ramiÄ na pierwszej linii! Nazywanie go moim partnerem to wcale nie przesada! JesteĹmy jak dwie krople wody, Moguzo! Nie sÄ
dzisz?! Prawda?! – krzyknÄ
Ĺ.
– Ach! Emm, no tak. Masz racjÄ. HahahaâŚ
– Dobrze, dobrze, dobrze, dobrze! Hej, Haruhiro!
– No? O co chodzi?
– GĹosowanie wiÄkszoĹci. – Ranta poĹoĹźyĹ dĹoĹ na ramieniu Moguzo, oblizujÄ
c usta. WyglÄ
daĹ jak drapieĹźnik majÄ
cy za chwilÄ poĹźreÄ swojÄ
zdobycz. – No juĹź, zagĹosujmy.
– Nie⌠– odpowiedziaĹ Haruhiro.
Chwila, chwila, chwila.
Moment.
Nie jest dobrze. Jest Ĺşle. Nie podoba mi siÄ kierunek, w ktĂłrym to zmierza.
JeĹli Moguzo byĹ za, to razem z RantÄ
mieli dwa gĹosy. Haruhiro byĹ przeciw, Shihoru prawdopodobnie teĹź, co dawaĹo takĹźe liczbÄ dwa. Zdanie Merry i Yume w tym momencie nie byĹo znane.
JeĹli miaĹbym obstawiaÄ – Yume zgodzi siÄ ze mnÄ
, pomyĹlaĹ. Ale czy daĹbym sobie za to rÄkÄ uciÄ
Ä⌠Nie jestem tego pewien. Teraz, kiedy Moguzo jest po stronie Ranty, niczego nie mogÄ byÄ pewny.
– Ach⌠– zaczÄ
Ĺ Haruhiro, mierzÄ
c wzrokiem Merry i Yume.
Rany.
Nie wiem. SÄ
za tym pomysĹem? Czy przeciw?
Nie mam pojÄcia.
– ZagĹosujemy jutro – zakoĹczyĹ.
– CooooooooâŚ?! – Ranta wytrzeszczyĹ oczy. – Co masz na myĹli przez âjutroâ, idioto?! Nie odkĹadaj na jutro tego, co moĹźesz zrobiÄ dzisiaj! JesteĹ leniwcem?!
– …Spokojnie – odpowiedziaĹ Haruhiro. – Nie musimy siÄ spieszyÄ. Mamy jeszcze czas przed ostatecznym terminem. MoĹźemy poĹwiÄciÄ jeszcze jeden dzieĹ, Ĺźeby dobrze to przemyĹleÄ, i wciÄ
Ĺź nie bÄdzie za późno na decyzjÄ.
– MyĹlÄ, Ĺźe to dobry pomysĹ. – Merry podniosĹa rÄkÄ, by go wesprzeÄ.
Jest niczym bogini. NiepodwaĹźalnie promieniuje jasnym ĹwiatĹem. Och, chyba zawsze tak wyglÄ
da.
– Cóş⌠– Yume poĹoĹźyĹa siÄ na stole. WypiĹa jedynie bezalkoholowÄ
lemoniadÄ, ale zachowuje siÄ jak wstawiona. – Yume raczej zgadza siÄ z Merry. Brzmi rozsÄ
dnie, prawda?
– …Tak – zgodziĹa siÄ Shihoru. – …To dobry pomysĹ. TeĹź tak myĹlÄ.
Nie wyglÄ
daĹo na to, by Moguzo miaĹ jakieĹ zastrzeĹźenia.
– Tak, macie racjÄ. Popieram, nie musimy siÄ spieszyÄ.
– No ludzieâŚ! – wrzasnÄ
Ĺ Ranta.
Ranta zaraz chyba wybuchnie, ale kogo to obchodzi. Na razie wyglÄ
da na to, Ĺźe mi siÄ udaĹo. Haruhiro odetchnÄ
Ĺ z ulgÄ
, rozglÄ
dajÄ
c siÄ po przybytku.
U Sherryâego panowaĹ zwyczajowy tĹum. Innymi sĹowy, budynek przepeĹniony byĹ ochotnikami.
Zapewne wielu z nich zdÄ
ĹźyĹo juĹź przyjÄ
Ä rozkaz i zgĹosiÄ siÄ do udziaĹu w operacji âDwugĹowy wÄ
Ĺźâ. ByÄ moĹźe pomogĹoby zebranie jakichĹ informacji.
– …Nie jestem zbyt dobry w takich rzeczach – wymamrotaĹ.
Szczerze, wolaĹbym nie rozmawiaÄ z obcymi. Nie mogÄ teraz pozwoliÄ sobie na takie stwierdzenie, wiem o tym, ale wciÄ
ĹźâŚ