Rozdział 22: Dla ciebie


Rozdział 22: Dla ciebie

 

 

 

Cały ten czas myślałem o tym, co powiem, gdy w końcu nadejdzie ten moment.


Mam wraĹźenie, Ĺźe spędziliśmy ze sobą naprawdę duĹźo czasu, lecz to kłamstwo. Tak naprawdę poznaliśmy się nie tak dawno temu. Zbyt niedawno. Dlatego teĹź czułem, Ĺźe cię znam, lecz tak naprawdę niczego o tobie nie wiedziałem. Łatwo dogadywałeś się z innymi, dobrze się z tobą rozmawiało, byłeś mądry, potrafiłeś zrobić wszystko i czułem, Ĺźe mogę na tobie polegać. Myślałem, Ĺźe nie masz Ĺźadnych wad. Lecz moĹźe po prostu ich nie zauwaĹźyłem. Być moĹźe je ukrywałeś. Gdybyśmy spędzili ze sobą więcej czasu, być moĹźe poznałbym takĹźe twoje słabości.


Chciałbym wiedzieć. Chciałbym wiedzieć, jaki jesteś. Chciałbym, byśmy mieli więcej czasu. Więcej czasu, dzięki ktĂłremu zrobilibyśmy ze sobą jeszcze wiele rzeczy. Być moĹźe nawet byśmy się ze sobą kłócili. Być moĹźe znienawidzilibyśmy się albo polubili się jeszcze bardziej. Pewnego dnia, niespodziewanie, Shihoru być moĹźe wyznałaby ci swoje uczucia. Co byś wtedy zrobił?


Nie chcę myśleć, Ĺźe gdy ktoś odejdzie, nie ma sensu rozmawianie z tą osobą, Ĺźe moje słowa do niej nie dotrą.


Ale im więcej o tym myślę, tym bardziej boli mi serce.


PoniewaĹź wiem, Ĺźe ciało mojego przyjaciela, ktĂłrego ciągle widzę, gdy tylko zamknę oczy, przestało się ruszać i zostało spalone w płomieniach – bez względu na to czy było to miłosierdzie, czy moĹźe nie – zostały z niego tylko prochy, leżące w nagrobku rzucającym martwy cień na wzgĂłrzu.


– Staliśmy się ochotnikami.


Koniec końcĂłw to były słowa wypowiedziane przez Haruhiro nad grobem, na ktĂłrym wyryte było imię jego przyjaciela oraz sierp księżyca. Trzymał w dłoniach Odznakę Korpusu wyglądającą niczym srebrna moneta.


Ranta, Moguzo, Yume, Shihoru, kaĹźde z nich wyciągnęło swoją odznakę, by zaprezentować ją zmarłemu towarzyszowi.


Merry stała trochę dalej od pozostałej piątki, ze spuszczonym wzrokiem trzymając jedną dłoń na piersi.


– To nie tak, Ĺźe nie mieliśmy wcześniej pieniędzy, by je kupić. – Haruhiro mocno ścisnął dłoń z odznaką. – Ale chcieliśmy odciąć się całkowicie od przeszłości i zapiąć wszystko na ostatni guzik. Zdecydowaliśmy, Ĺźe poczekamy na ten moment.


– Szczerze, mnie to wcale nie obchodziło, ale wy ciągle o tym gadaliscie. – parsknął Ranta.


– Głupi Ranta. – Yume stuknęła go w ramię. – Nie powinieneś mĂłwić tak miłych rzeczy w takim momencie. Ludzie i tak wystarczająco cię nienawidzą.


– Mi to pasuje. PrzecieĹź jestem mrocznym rycerzem. Ĺťyjemy, by być znienawidzonymi.


– …Tak właściwie, Yume – Haruhiro lekko pociągnął za jej płaszcz. – miałaś na myśli mdłe, a nie miłe. Nikt by go nie cierpiał, gdyby mĂłwił miłe rzeczy…


– Och? Naprawdę? Yume zawsze myślała, Ĺźe chodzi o miłe.


– U-um. – Moguzo zwrĂłcił się do Shihoru. – Czy to nie czas?


– Ach… Tak.


Dziewczyna wyszła naprzĂłd i uklęknęła przed grobem. Wyciągając jeszcze jedną odznakę ze swojej kieszeni, przez chwilę się zawahała, a następnie… chwileczkę, czy ona prĂłbowała siłą wepchnąć ją w wyryty w nagrobku księżyc?


– Nie, Shihoru, to trochę za duĹźo… – Haruhiro podszedł, by ją powstrzymać, lecz ona odwrĂłciła się z twarzą zmieniającą kolor na jasny szkarłat.


– Co? …P-przepraszam, zastanawiałam się, gdzie powinnam ją zostawić i…


– Cóż… nic się nie stało. Nie sądzę jednak, by tam pasowała. Kształt jest inny.


– …O-och, racja. Przepraszam. Pomimo Ĺźe jestem gruba, jestem teĹź głupia… Um, w-więc niech będzie tutaj. – Delikatnie połoĹźyła odznakę obok nagrobka.


– Ta jest dla ciebie, panie Manato. Skorzystaliśmy z pieniędzy, ktĂłre zostawiłeś i kaĹźdy trochę się dołoĹźył. Panna Merry takĹźe pomogła. Proszę, zaakceptuj ten dar.


Gdybyś to słyszał, pewnie zaśmiałbyś się i powiedział, Ĺźe nie trzeba było, prawda? Ĺťe to strata pieniędzy i powinniśmy przeznaczyć je na lepszy ekwipunek? “Jestem juĹź po tamtej stronie, więc skoro zostaliście tam beze mnie, powinniście sami z nich skorzystać.” MĂłgłbyś to powiedzieć właśnie tak, na spokojnie. NiewaĹźne jednak, co byś powiedział, a i tak byśmy cię nie posłuchali.


Koniec końcĂłw nie moĹźemy usłyszeć twojego głosu. Jeśli czegoś od nas chcesz, powiedz cokolwiek. PozwĂłl nam cię usłyszeć.


Wiem. Nie moĹźesz.


Jestem ciekaw, co się ze mną stanie, gdy umrę. Czy istnieje takie miejsce jak niebo, gdzie będę mĂłgł cię kiedyś spotkać? Nie wiem. Niby skąd miałbym wiedzieć. Nikt nie wie, co czeka nas po Ĺ›mierci. Wiemy chociaĹź, Ĺźe nie będziemy w stanie porozmawiać, pĂłki ona nie nadejdzie.


Między Ĺźyjącymi a zmarłymi, szybkim nurtem płynie szeroka, głęboka rzeka. Kiedy juĹź ją przekroczysz, bez względu na to, co się stanie, nie ma powrotu. To bilet w jedną stronę.


Łzy nie chciały płynąć.


KaĹźdy z nich chciał jednak pozostać tutaj chwilę dłuĹźej, więc Haruhiro usiadł na trawie tuląc jedno kolano.


Plecy Shihoru trzęsły się, gdy połoĹźyła jedną dłoń na grobie.


Yume klęknęła obok, obejmując ją ramieniem i głaszcząc po głowie.


Ranta połoĹźył dłonie na biodrach, patrząc w niebo.


Moguzo wziął głęboki oddech, powoli wypuszczając powietrze.


Merry przytrzymywała swoje włosy, patrząc gdzieś w dal.


– Staliśmy się dobrą druĹźyną.

 

 

Wypowiadając te słowa do przyjaciela, ktĂłry nigdy juĹź nie powrĂłci, Haruhiro skierował swĂłj wzrok ku Alternie. Rozbrzmiał dzwon. Prawdopodobnie mĂłwiąc im, Ĺźe wybiła 6:00 po południu.


Czerwony półksiężyc unosił się blisko horyzontu. Jak o tym teraz pomyślał, dlaczego księżyc tutaj był czerwony?


…Tutaj?


Gapił się na wieżę, ktĂłra spoglądała na niego ze szczytu wzgĂłrza.


WieĹźa. Ta wieĹźa. Dziwne. Czuję się, jakbym o czymś zapomniał.
Haruhiro i pozostali przybyli tutaj, a potem stali się ochotnikami.


Co było przedtem? Gdzie byłem? Co robiłem? Nie wiem. Nie pamiętam.


Nie tylko Haruhiro. Nikt z nich nie pamiętał.


Pomimo tego, kiedy się obudzili, byli właśnie
tutaj.


Tutaj.


Gdzie było te â€œtutaj”? Jeśli dobrze pamiętam, było ciemno— Ciemno? Nie wiem. Gdzie to było? WieĹźa. Ta wieĹźa. Ona jest z tym jakoś powiązana. Ale w jaki sposĂłb? Nie wiem. Im więcej myślę, tym mniej rozumiem. Gdy tylko wyciągnę dłoń, by to dotknąć, znika.


Hej, Manato.


Dlaczego jesteśmy tutaj i robimy to wszystko…? Nawet ta wątpliwość staje się coraz mniej wyraĹşna, tak jakby mogła rozpłynąć się w kaĹźdym momencie.

 

<<Poprzedni rozdział

Kolejny rozdział >>