RozdziaĹ 20: Niewielka duma ZabĂłjcĂłw GoblinĂłw
Obudzili siÄ przed biciem dzwonu o godzinie 6:00 i od razu zaczÄli siÄ przygotowywaÄ. Zjedli cokolwiek, co wyglÄ daĹo na przyzwoite Ĺniadanie i ruszyli do pĂłĹnocnej bramy, by dotrzeÄ tam na 8:00. Tam spotkali siÄ z Merry i zabrali siÄ do Starego Miasta w Domuro. Nie skoĹczyli jeszcze kreĹliÄ mapy tego miejsca. WiÄksza jej czÄĹÄ zostaĹa stworzona podczas poszukiwania goblinĂłw, ktĂłre nadawaĹy siÄ do zaatakowania.
Zyskali w koĹcu takie doĹwiadczenie, gdzie walka z trzema przeciwnikami nie sprawiaĹa im   juĹź wiÄkszego problemu. JednakĹźe kiedy w grupce znajdowaĹ siÄ niezbyt ciÄĹźki stwĂłr z wybitnymi umiejÄtnoĹciami unikania ciosĂłw, musieli byÄ ostroĹźni.
Czasami gobliny posiadaĹy teĹź bronie dĹugodystansowe. Zazwyczaj byĹy to prymitywne, krĂłtkie Ĺuki. StrzaĹy byĹy powolne i nie miaĹy w sobie zbyt duĹźej mocy, wiÄc nie byĹy na tyle straszne, w przeciwieĹstwie do kusz, ktĂłre stanowiĹy juĹź duĹźe niebezpieczeĹstwo. JeĹli zostaliby trafieni w nieodpowiednie miejsce, beĹt z takowej broni mĂłgĹby byÄ nawet Ĺmiertelny. Do tego ciÄĹźko uzbrojone goby byĹy czasami nienaturalnie silne, wiÄc gdyby je lekcewaĹźyli, mieliby niemaĹe kĹopoty.
Co do grup skĹadajÄ
cych siÄ z czterech lub wiÄcej osobnikĂłw, dopĂłki warunki nie byĹy nadzwyczajnie dobre, odpuszczali. CzwĂłrka byĹa w tej chwili ich gĂłrnym limitem.
JeĹli napotkali grupkÄ piÄciu stworĂłw, udawali po prostu, Ĺźe ich nie widzieli. Kiedy byĹo ich piÄÄ, szeĹÄ lub wiÄcej, ĹmiaĹo moĹźna byĹo przypuszczaÄ, Ĺźe byĹy rodzinÄ
, klanem lub innÄ
zbieraninÄ
posiadajÄ
cÄ
swoje wĹasne terytorium. Zazwyczaj w okolicy byĹy kolejne, podobne grupy, wiÄc zaatakowanie jednej z nich byĹo niczym nadepniÄcie na ogon tygrysa.
WiÄkszoĹÄ samotnych goblinĂłw wyglÄ
daĹo na biedne, lecz czasami w swoich sakiewkach miaĹy ukryte cenne przedmioty. Dlatego teĹź byĹy obierane za cel.
Raz dziennie szli do tego miejsca.
Gobliny w Starym MieĹcie moĹźna byĹo podzieliÄ na dwie, szeroko rozumiane kategorie: te, ktĂłre przebywaĹy w jednym miejscu i rzadko siÄ z niego ruszaĹy, oraz te, ktĂłre podróşowaĹy z miejsca na miejsce. Te naleĹźaĹy do tej drugiej grupy. Jedynie od czasu do czasu znajdowaĹy siÄ w tym miejscu.
Gdy widzieli je z daleka, mieli problem, by usiedzieÄ na miejscu.
Nie, jeszcze nie. Nie spieszyÄ siÄ. Ten czas jeszcze nadejdzie.
W tym momencie druĹźyna Haruhiro byĹa jedynÄ
ekipÄ
, ktĂłrej tereny Ĺowieckie znajdowaĹy siÄ w Starym MieĹcie w Domuro. Nie musieli siÄ martwiÄ, Ĺźe ktoĹ ukradnie im zdobycz sprzed nosa. To byĹ czas, w ktĂłrym powinni budowaÄ swojÄ
siĹÄ.
Po powrocie do Alterny, byÄ moĹźe nie codziennie, ale czÄsto odwiedzali TawernÄ Sherryâego.
Bez Ĺźadnego konkretnego powodu, po prostu pili i rozmawiali. Merry nie odzywaĹa siÄ zbyt duĹźo, ale byĹo to milion razy lepsze od gadulstwa Ranty.
Inni ochotnicy czasami naĹmiewali siÄ z nich, mĂłwiÄ
c âHej, ZabĂłjcy GoblinĂłwâ albo âJak leci, ZabĂłjcy GoblinĂłw?â, albo âJak tam w Damuro, zabawnie? ZabĂłjcy GoblinĂłw?â. Tak naprawdÄ za kaĹźdym razem, gdy odwiedzali ten przybytek, mogli liczyÄ na to, Ĺźe zostanÄ
nazwani w taki sposĂłb przynajmniej raz lub dwa razy.
OczywiĹcie Ranta odpowiadaĹ âOch, zamknij siÄ!â, ale gdyby za kaĹźdym razem denerwowali siÄ z tego powodu, nie byĹoby temu koĹca.
Tak naprawdÄ nazwa ta nie przeszkadzaĹa tak bardzo Haruhiro. SÄ
dziĹ, Ĺźe brzmi nawet nieĹşle.
ZabĂłjcy GoblinĂłw. NiezĹe. Nawet je lubiÄ. JeĹli nazywajÄ
nas w taki sposĂłb, staniemy siÄ najlepszymi pogromcami goblinĂłw w Ochotniczym Korpusie ĹťoĹnierzy.
DzieĹ po dniu, gobliny, gobliny, gobliny. Goblinygoblinygobliny.
Z poczÄ
tku twarze tych stworzeĹ byĹy dla Haruhiro identyczne, lecz teraz potrafiĹ dosyÄ sprawnie je rozróşniaÄ. ZauwaĹźyĹ, Ĺźe ogromnÄ
wiÄkszoĹÄ stanowiĹy osobniki mÄskie, zaĹ ĹźeĹskie byĹy nadzwyczaj rzadkie. WedĹug Merry byĹy one przechowywane przez gobliny wyĹźszej klasy w Nowym MieĹcie jako Ĺźony.
– To harem, o ktĂłry wcale nie jestem zazdrosny⌠– powiedziaĹ Ranta.
– Nawet kobiety-gobliny nie zwrĂłciĹyby na ciebie uwagi.
– Haruhiro, ty kretynie, nic o tym nie wiesz? Jestem gorÄ
cym kÄ
skiem nawet wĹrĂłd gobĂłw! Nie lekcewaĹź BĹÄdnego Rycerza Seksapilu!
– Niby tak mĂłwisz, Rycerzu Seksapilu, ale Yume caĹy czas widzi ciÄ zagadujÄ
cego do dziewczyn w tawernie i zawsze jesteĹ ignorowany.
– T-to po prostu⌠cóş⌠no wiesz⌠to zdarza siÄ czasami nawet tak niesamowitemu mÄĹźczyĹşnie jak miâŚ
– Nawet Rycerz Seksapilu czasami zostaje odprawiony z kwitkiem. Pomimo tego, Ĺźe jest tak gorÄ
cym kÄ
skiem, seksowny Rycerz Seksapilu!
– PrzestaĹ powtarzaÄ w kĂłĹko âRycerz Seksapiluâ! Tak poza tym, jeĹli te idiotki nie potrafiÄ
zrozumieÄ mojego uroku, nie sÄ
nawet warte mojej uwagi! Ludzie, ktĂłrzy to widzÄ
, po prostu to rozumiejÄ
! Merry, gdybyĹ byĹa zmuszona do wybrania kogokolwiek z naszej trĂłjki, kogo byĹ wybraĹa? Mnie, prawda?
– Gdybym musiaĹa byĹby to pan Moguzo.
– CoâŚ?!
– Co? J-jaâŚ? – Moguzo otworzyĹ szeroko oczy. WyglÄ
daĹ bardziej na zdumionego, niĹź na onieĹmielonego.
– Hmm⌠– Haruhiro bĹÄ
dziĹ wzrokiem miÄdzy Merry, a swoim towarzyszem.
– Hoh! – krzynÄĹa Yume. ByĹa pod wraĹźeniem takiej odpowiedzi.
Shihoru spojrzaĹa na Merry mrugajÄ
c.
– Co, C-C-C-C-C-Coogh! – Ranta ugryzĹ siÄ w jÄzyk, kiedy z trudem, jÄ
kajÄ
c siÄ, prĂłbowaĹ coĹ powiedzieÄ. – …Dlaczego?! Dlaczego nie ja, dlaczego ze wszystkich ludzi Moguzo?! To nie do pomyĹlenia, wiesz o tym?!
– Jest duĹźy i milutki. – Merry byĹa spokojna i opanowana.
– …WybraĹaĹ go ze wzglÄdu na rozmiar⌠C-cóş, tutaj nie mam Ĺźadnych szans⌠Nic nie mogÄ zrobiÄ, by pokonaÄ go w tej kategorii⌠WciÄ
Ĺź pomyĹleÄ, Ĺźe przegraĹem⌠I to jeszcze z Moguzooooooo⌠Choleeeera!
– Szkoda, co nie, Rycerzu Seksapilu?
– PowiedziaĹem ci, przestaĹ mnie tak nazywaÄ, MaĹe Cycki! Posypujesz tylko moje rany solÄ
âŚ
Haruhiro takĹźe byĹ trochÄ zszokowany w zwiÄ
zku z tÄ
przegranÄ
. WyglÄ
daĹo na to, Ĺźe Merry nie jest zainteresowana jedynie ĹadnÄ
twarzÄ
. MoĹźe dlatego, Ĺźe widzi swojÄ
cudownÄ
twarz codzienne w lustrze, nie jest tak zainteresowana twarzami innych ludzi. Ale tak naprawdÄ ani Haruhiro, ani Ranta nie mieli jakoĹ specjalnie atrakcyjnych aparycji, wiÄc to wcale nie byĹo tutaj problemem.
JeĹli braÄ pod uwagÄ wyglÄ
d i umiejÄtnoĹci, Haruhiro byĹ uosobieniem przeciÄtnoĹci, lecz po tak wielu dniach walk z goblinami byĹ chociaĹź pewny, Ĺźe ma ponadprzeciÄtne zdolnoĹci wĹaĹnie w tej dziedzinie.
Nie bÄ
dĹş zarozumiaĹy, przypomniaĹ sobie. Nie jestem wyjÄ
tkowy jak Renji, Manato, czy Merry. Kiedy Manato jeszcze ĹźyĹ, pomagaĹ mi we wszystkim. Teraz stawiam swoje pierwsze kroki jako zabĂłjca goblinĂłw. JeĹli tak przeciÄtny typ jak ja straci czujnoĹÄ, to czeka na niego jedynie poraĹźka. Nawet bycie czujnym nie oznacza, Ĺźe nie jest niebezpiecznie. Nie mogÄ opuszczaÄ gardy.
Kiedy wszystko szĹo dobrze, byĹ w stanie zdobyÄ ponad dziesiÄÄ szylingĂłw jednego dnia. Nawet gdy nie mieli zbyt duĹźego szczÄĹcia, zarabiaĹ jakieĹ dwie srebrne monety. Merry zamieszkiwaĹa dosyÄ dobry pensjonat, zaĹ Haruhiro i pozostali dalej Ĺźyli w okropnym, lecz tanim przybytku dla ochotnikĂłw. WciÄ
Ĺź wydawali na jedzenie maksymalnie dwanaĹcie miedziakĂłw, a resztÄ pieniÄdzy, ktĂłre udawaĹo im siÄ zaoszczÄdziÄ, inwestowali w druĹźynÄ.
JednÄ
z rzeczy, na ktĂłre szĹy pieniÄ
dze, byĹ oczywiĹcie ekwipunek. DrugÄ
z nich byĹy umiejÄtnoĹci.
JeĹli chodzi o Haruhiro, zakupiĹ on uĹźywany ochraniacz na klatkÄ piersiowÄ
, podbrzusznik, a takĹźe pancerz na rÄce i nogi. Wszystkie te elementy byĹy wykonane z garbowanej skĂłry, wiÄc byĹy lekkie i nie krÄpowaĹy jego ruchĂłw. Co do samego zabezpieczenia przed atakami, dawaĹy niewiele wiÄcej niĹź samo placebo, lecz waĹźnÄ
czÄĹciÄ
tego wszystkiego byĹo to, Ĺźe po prostu czuĹ siÄ bezpieczniej.
Co do broni, mĂłgĹ naostrzyÄ tÄ
, ktĂłrÄ
wĹaĹnie posiadaĹ. Nie chciaĹ kupowaÄ nowej, poniewaĹź przyzwyczaiĹ siÄ juĹź do tej posiadanej, a gdyby jednak miaĹ jakieĹ pieniÄ
dze, lepiej byĹo wydaÄ je na sprzÄt dla Moguzo.
Moguzo prĂłbowaĹ zebraÄ caĹy komplet zbroi pĹytowej, ktĂłrÄ
tak bardzo chciaĹ. W normalnych warunkach byĹa ona robiona na zamĂłwienie, wiÄc gdyby chcieli kupiÄ jÄ
od zbrojmistrza, nawet najtaĹsza kosztowaĹaby nie kilka zĹotych koron, lecz ponad dziesiÄÄ. OczywiĹcie byĹo to poza ich zasiÄgiem, zatem szukali uĹźywanych elementĂłw, a później zmieniali ich rozmiar u zbrojmistrza. Nawet wtedy ich cena wynosiĹa dziesiÄ
tki szylingĂłw za kaĹźdy element, wiÄc zebranie kompletu dalej pozostawaĹo w sferze marzeĹ.
UdaĹo im siÄ zdobyÄ kirys, naplecznik, naramienniki, karwasze oraz nagolenniki chroniÄ
ce jedynie przedniÄ
czÄĹÄ nĂłg. Wszystko to nosiĹ na zbroi kolczej. Jako heĹmu wciÄ
Ĺź uĹźywaĹ barbuta. Jego orÄĹź w dalszym ciÄ
gu stanowiĹ miecz pĂłĹtorarÄczny, ktĂłry otrzymaĹ od swojej gildii. Coraz wyraĹşniej byĹo widaÄ Ĺlady uĹźytku na nim i lada chwila bÄdzie trzeba go wymieniÄ. W przeciwnym wypadku moĹźe staÄ siÄ coĹ zĹego.
Ranta kupiĹ koszulkÄ kolczÄ
, a na niej z jakiegoĹ powodu nosiĹ takĹźe skĂłrzanÄ
zbrojÄ. Na jego skĂłrzni byĹ namalowany znak Skullhella, z ktĂłrego byĹ strasznie dumny. ZakochaĹ siÄ w dziwnym heĹmie, wyglÄ
dajÄ
cym jak odwrĂłcone do gĂłry nogami wiaderko, zwanym heĹmem garnczkowym. OczywiĹcie nosiĹ go na sobie. Co do broni, pewnego dnia na rynku zauwaĹźyĹ Ĺadnie wykonany dĹugi miecz i pod impulsem kupiĹ go, wiÄc Loczek w tym momencie byĹ kompletnie spĹukany.
Co za idiota.
Yume zaĹatwiĹa sobie pĹaszcz i spodnie z garbowanej skĂłry, ktĂłre wyglÄ
daĹy na niej naprawdÄ nieĹşle. Razem z pelerynÄ
z kapturem, ktĂłrÄ
zakĹadaĹa na wierzch, w koĹcu zaczÄĹa trochÄ przypominaÄ powaĹźnego ĹowcÄ.
Szata i kapelusz, ktĂłre Shihoru otrzymaĹa w swojej gildii, zaczÄĹy siÄ powoli niszczyÄ i dziurawiÄ, wiÄc kupiĹa sobie nowy komplet. WciÄ
Ĺź jednak miaĹa tÄ samÄ
laskÄ. Najwidoczniej, w przeciwieĹstwie do innych dziedzin magii, magia cienia, ktĂłrÄ
posĹugiwaĹa siÄ dziewczyna – Magia Darsh – nie zaleĹźaĹa od jakoĹci posiadanej przez maga laski. Tak naprawdÄ powiedziaĹa im, Ĺźe mogĹaby uĹźywaÄ jej nawet bez tego.
NabyĹa takĹźe nowÄ
umiejÄtnoĹÄ, âSenny CieĹâ.
Haruhiro nauczyĹ siÄ od Barbary-sensei âSkradaniaâ oraz âOdepchniÄciaâ, Moguzo nabyĹ âOkrzykâ, Ranta âSzaĹâ i âDystansâ, zaĹ Yume âStrzelca Wyborowegoâ, ktĂłre podnosiĹo jej celnoĹÄ przy uĹźyciu Ĺuku, oraz âSzczurzy Unikâ, umiejÄtnoĹci umoĹźliwiajÄ
cej jej natychmiastowe unikniÄcie ciosĂłw przeciwnika.
Merry byĹa juĹź kapĹankÄ
, ktĂłrej moc i doĹwiadczenie przewyĹźszaĹy o kilka poziomĂłw Haruhiro oraz pozostaĹych, wiÄc siĹa caĹej druĹźyny z pewnoĹciÄ
takĹźe wzrastaĹa. Pytanie tylko o ile?
W Starym MieĹcie w Damuro byĹo miejsce, ktĂłre nazywali kuĹşniÄ
. Piec i kowadĹo znajdujÄ
ce siÄ w tym w poĹowie zawalonym budynku bez dachu, a takĹźe inne Ĺlady sugerowaĹy, Ĺźe musiaĹa tu kiedyĹ takowa siÄ znajdowaÄ.
PrzesiadywaĹa tam teraz grupa piÄciu goblinĂłw.
Grupa Haruhiro przychodziĹa tutaj juĹź wiele razy, czasami nawet odpoczÄ
Ä, czy zrobiÄ sobie przerwÄ na drugie Ĺniadanie. Nigdy wczeĹniej, aĹź do dzisiaj, nie spotkali tutaj Ĺźadnego z tych stworzeĹ.
WyglÄ
daĹo na to, Ĺźe istniaĹa duĹźo dysproporcja miÄdzy goblinami z Nowego Miasta, a tymi, ktĂłre uczyniĹy Damuro swoim domem. NajwyraĹşniej te, ktĂłre straciĹy swoje wpĹywy lub zostaĹy w jakiĹ inny sposĂłb wykluczone ze Ĺrodowiska, byĹy zmuszone przybyÄ do Starego Miasta.
Te osobniki musiaĹy dopiero co dotrzeÄ w te rejony.
Nowo przybyli musieli na poczÄ
tku wybraÄ miejsce, a gdy byli wiÄkszÄ
grupÄ
, prĂłbowali teĹź ustanowiÄ wĹasne terytorium. Ta piÄ
tka najwidoczniej wybraĹa kuĹşniÄ jako swojÄ
bazÄ wypadowÄ
.
Po wykonaniu zwiadu Haruhiro powrĂłciĹ na miejsce, ktĂłre znajdowaĹo siÄ trochÄ dalej od zawalonego budynku, aby zdaÄ raport czekajÄ
cym.
– SprĂłbujmy – zaproponowaĹ. – Jest ich piÄ
tka. Ten z kolczugÄ
ma ze sobÄ
kuszÄ. Reszta ma na sobie skĂłrzane zbroje, jeden jest z wĹĂłczniÄ
, inny ma krĂłtki miecz i puklerz, kolejny toporek, a ostatni miecz. Ten z kuszÄ
to prawdopodobnie ich szef, a pozostali wykonujÄ
jego rozkazy. Nie bÄdzie Ĺatwo, ale to bÄdzie dla nas dobry test.
– Brzmi interesujÄ
co. – Ranta oblizaĹ usta i chwyciĹ swĂłj heĹm garnczkowy, leĹźÄ
cy obok niego. – ZrĂłbmy to, zaraz przekroczÄ czterdzieĹci jeden zebranych vice. Kiedy mi siÄ to uda, bÄdÄ mĂłgĹ przywoĹaÄ Zodiaczka w poĹudnie. HehehehâŚ
Yume obrzuciĹa go chĹodnym spojrzeniem.
– W jaki sposĂłb tym razem bÄdzie nam w stanie pomĂłc? Teraz jedynie od czasu do czasu szepce przeciwnikom do uszu, przeszkadzajÄ
c im w walce.
– UwaĹźaj, bo moĹźe ciÄ to zszokowaÄ. Teraz, kiedy Zodiaczek stanie siÄ jeszcze potÄĹźniejszy, bÄdzie mĂłgĹ raz na jakiĹ czas pociÄ
gnÄ
Ä za rÄce lub nogi przeciwnika, zakĹĂłcajÄ
c ich ruchy! —Kiedy bÄdzie miaĹ na to ochotÄ.
– Koniec koĹcĂłw wszystko zaleĹźy od jego kaprysu. – Shihoru wyglÄ
daĹa na zirytowanÄ
.
– Och, jeszcze jedna rzecz. CaĹe te ciÄ
ganie za koĹczyny zaczyna siÄ dopiero wieczorem. Do wieczora, no wiecie. BÄdzie szeptaĹ; mĂłwiĹ nam, czy czyhajÄ
na nas jacyĹ wrogowie; opowiadaĹ demoniczne Ĺźarty. —Kiedy bÄdzie miaĹ na to ochotÄ.
– Jest zbyt kapryĹny – zaĹmiaĹa siÄ Merry.
– Och, spadajcie. – Ranta naĹoĹźyĹ na gĹowÄ swĂłj heĹm i byĹ teraz ubrany w wiaderkowym stylu. – Co wy wiecie o Zodiaczku? Nie musicie go rozumieÄ. Wystarczy, Ĺźe ja go rozumiem. Heh. Mroczni rycerze sÄ
samotni. Albo raczej powĹciÄ
gliwi?
– J-ja⌠– Moguzo przytaknÄ
Ĺ. – …postaram siÄ ĹciÄ
gnÄ
Ä na siebie tylu, ilu tylko dam radÄ. Na pewno dwĂłch. Jak przyjdzie co do czego, zastraszÄ ich Okrzykiem.
Shihoru przytuliĹa swojÄ
laskÄ, ktĂłrej koĹcĂłwka wcisnÄĹa siÄ w jej policzek.
– ZacznÄ od uĹpienia jednego swojÄ
magiÄ
.
– Tak. – SkinÄ
Ĺ gĹowÄ
Haruhiro. – Dobra, wiÄc Shihoru poĹoĹźy goblina z kuszÄ
do snu. To, czy uda ci siÄ to za pierwszym razem, bÄdzie miaĹo wielkie znaczenie.
– …Wiem. Zostaw to mnie.
– Kiedy Yume strzeli juĹź z Ĺuku z zaskoczenia, postara siÄ wziÄ
Ä jednego na siebie i walczyÄ z nim wrÄcz.
– Ja bÄdÄ staraĹ siÄ zajĹÄ ich od tyĹu i jeĹli tylko nadarzy siÄ okazja, wykoĹczyÄ jednego z nich. Merry, ty⌠– Haruhiro spojrzaĹ na niÄ
, a dziewczyna jedynie milczÄ
co przytaknÄĹa.
WyglÄ
daĹo na to, Ĺźe mĂłwiĹa jeszcze mniej niĹź wczeĹniej, ale jeĹli jÄ
o coĹ zapytaĹ, odpowiadaĹa i robiĹa bardzo dobrze to, co do niej naleĹźy. Jej styl nie byĹ taki, jak opisywaĹ go Hayashi, lecz najpewniej musiaĹa nauczyÄ siÄ ze swojego wielkiego⌠zbyt wielkiego⌠bĹÄdu i zmieniĹa swĂłj sposĂłb dziaĹania. ByÄ moĹźe nie traktowaĹa ich zbyt Ĺagodnie, lecz byĹa kapĹanem, ktĂłremu mogli zaufaÄ.
JeĹli tylko uĹmiechnÄĹaby siÄ raz na kilka dni, byĹoby wtedy perfekcyjnie.
– To prĂłba generalna. – SpojrzaĹ na kaĹźdego ze swoich towarzyszy, wyciÄ
gajÄ
c prawÄ
rÄkÄ.
Ranta, Moguzo, Yume i Shihoru poĹoĹźyli swoje dĹonie. Merry zrobiĹa to samo. Nie byli zbyt daleko od kuĹşni, wiÄc Haruhiro powiedziaĹ to cicho.
– Fighto – wyszeptaĹ.
– Ippatsu – odpowiedzieli jednoczeĹnie.
Haruhiro prowadziĹ, a razem z nim szĹy Yume i Shihoru. Ranta, Merry i Moguzo szli za nimi.
OpuszczajÄ
c biodra i rozluĹşniajÄ
c kolana, Haruhiro uĹźyĹ umiejÄtnoĹci Skradanie, by poruszaÄ siÄ bezszelestnie. Yume i Shihoru nie byĹy zĹodziejami, wiÄc nie potrafiĹy go naĹladowaÄ, lecz mogĹy iĹÄ po jego Ĺladach, krok w krok za nim. Nawet to robiĹo wielkÄ
róşnicÄ.
Ruszyli z cienia zawalonego budynku w cieĹ jego pozostaĹoĹci. PodÄ
ĹźajÄ
c wzdĹuĹź Ĺciany wyglÄ
dajÄ
cej tak, jakby w kaĹźdej chwili mogĹa siÄ rozpaĹÄ, przykleili siÄ do gĂłry gruzu. Senny CieĹ miaĹ zasiÄg mniej wiÄcej dwudziestu metrĂłw, wiÄc znajdowali siÄ juĹź w odpowiednim miejscu.
KuĹşnia miaĹa jedynie dwie, peĹne dziur Ĺciany. PozostaĹe runÄĹy niemal w caĹoĹci. Z miejsca, w ktĂłrym wĹaĹnie stali, widzieli cztery z piÄciu goblinĂłw, wiÄc mogli wybraÄ cel wedĹug wĹasnego widzimisiÄ.
Kiedy tylko Haruhiro daĹ znak swoimi dĹoĹmi, dziewczyny wyjrzaĹy zza rumowiska.
Yume przygotowaĹa swĂłj Ĺuk i umieĹciĹa strzaĹÄ na ciÄciwie, zamykajÄ
c oczy i gĹÄboko oddychajÄ
c. OtworzyĹa je. AktywowaĹa Strzelca Wyborowego. NajwyraĹşniej specjalne Äwiczenia wzrokowe i autohipnoza poprawiĹy jej zdolnoĹÄ widzenia z dystansu, a poza tym polepszyĹy jej czujnoĹÄ wzroku. To byĹa prawdziwa natura tej umiejÄtnoĹci.
Shihoru rysowaĹa swojÄ
laskÄ
pieczÄcie ĹźywioĹĂłw i zaczÄĹa cichym gĹosem wygĹaszaÄ inkantacje.
– …Ohm, rel, ect, krom, darsh.
Czarny, przypominajÄ
cy mgieĹkÄ ĹźywioĹak wyleciaĹ z czubka jej laski. Nie byĹ tak szybki jak TÄtent Cieni, wiÄc jeĹli przeciwnik go zauwaĹźyĹ, byĹ dosyÄ Ĺatwy do unikniÄcia.
Leci. Powinno byÄ dobrze. Leci. TrafiĹ.
ĹťywioĹak cienia zaatakowaĹ twarz kusznika, przedzierajÄ
c siÄ do jego nosa, uszu i ust. Po chwili zaczÄ
Ĺ sĹaniaÄ siÄ na nogach. WĹĂłcznik, ktĂłry siedziaĹ oparty o ĹcianÄ, zauwaĹźyĹ to i stanÄ
Ĺ na rĂłwne nogi. Wtedy teĹź Yume wypuĹciĹa swojÄ
strzaĹÄ.
Ta utknÄĹa w ramieniu przeciwnika, ktĂłry przez impet upadĹ na tyĹek.
– …Moguzo! Ranta! – krzyknÄ
Ĺ Haruhiro.
WrzasnÄli gĹoĹno i zaszarĹźowali w kierunku kuĹşni. Kusznik upadĹ na ziemiÄ.
SpaĹ. To byĹo duĹźo gĹÄbsze od zwykĹego snu, ale jeĹli ktoĹ uszczypnÄ
Ĺby lub kopnÄ
Ĺby go mocno, wtedy i tak by siÄ zbudziĹ. Musieli zajÄ
Ä siÄ pozostaĹymi przeciwnikami, by te go nie obudziĹy.
Haruhiro i Yume pogonili za nimi, podobnie jak Moguzo i Ranta.
– DziÄki! – krzyknÄ
Ĺ Moguzo, by przestraszyÄ stwora z toporem swoim SzaleĹczym Atakiem, nazywanym przez nich CiÄciem DziÄkczynnym, zaĹ Ranta dĹşgnÄ
Ĺ przeciwnika Gniewem, lecz niestety chybiĹ.
Moguzo przestaĹ zwracaÄ uwagÄ na wytrÄ
conego z rĂłwnowagi przeciwnika, a zamiast tego skupiĹ siÄ na goblinie z puklerzem. Gdy ten siÄ wycofaĹ, blokujÄ
c pĂłĹtoraka swojÄ
tarczÄ
, Moguzo natychmiastowo zwrĂłciĹ siÄ z powrotem do poprzedniego wroga, tnÄ
c w jego kierunku swoim orÄĹźem.
ChciaĹ wziÄ
Ä na samego siebie obu tych przeciwnikĂłw. Ranta wymieniaĹ ciosy z goblinem wĹadajÄ
cym mieczem. Yume zaszarĹźowaĹa w kierunku wĹĂłcznika, ktĂłry zostaĹ juĹź wczeĹniej raniony jej strzaĹÄ
.
Haruhiro spojrzaĹ szybko na Shihoru i Merry. Merry obserwowaĹa sytuacjÄ na polu bitwy przeraĹźajÄ
co powaĹźnym spojrzeniem, majÄ
c swojÄ
laskÄ caĹy czas w gotowoĹci. JeĹli jakikolwiek wrĂłg zbliĹźyĹby siÄ do Shihoru, byĹaby tam, by mu przeszkodziÄ. Shihoru jako mag byĹa praktycznie bezbronna, wiÄc czuli siÄ spokojnie, Ĺźe Merry jÄ
broniĹa. To nie tak, Ĺźe chcÄ wpÄdziÄ Merry w kĹopoty.
– ZdejmÄ go! – krzyknÄ
Ĺ Haruhiro. Jeszcze raz sprawdziĹ pozycje swoich towarzyszy i goblinĂłw. KtĂłrego? Wybierz cel. Tego. Tego z toporem.
Nie idÄ
c, ani nie biegnÄ
c, zbliĹźaĹ siÄ nisko na nogach, poruszajÄ
c siÄ wszerz tak, jakby ĹlizgaĹ siÄ po ziemi. ByĹo to podobne do Skradania. WkrĂłtce znalazĹ siÄ za przeciwnikiem i wĹaĹnie wtedy to siÄ staĹo.
KoĹciste plecy przeciwnika zajÄĹy wiÄkszÄ
czÄĹÄ pola widzenia Haruhiro i wtem zauwaĹźyĹ ĹwiatĹo. BÄdÄ
c dokĹadnym, byĹo to coĹ co tylko przypominaĹo ĹwiatĹo. Mimo tego narysowaĹo to przed nim bezbarwnÄ
liniÄ, wskazujÄ
cÄ
na pewien punkt na plecach goblina.
Haruhiro nie miaĹ pojÄcia, co to jest. Nie zdarzaĹo siÄ to za kaĹźdym razem, a nawet nie czÄsto, ale ostatnio, raz na jakiĹ czas, bez Ĺźadnego powodu, po prostu wiedziaĹ, wĹaĹnie tutaj.
PoruszaĹ swoim sztyletem wzdĹuĹź linii, ktĂłra nagle siÄ przed nim pojawiĹa, a zaraz po tym rĂłwnie nagle zniknÄĹa. Ostrze weszĹo nadzwyczaj gĹadko i o coĹ siÄ otarĹo.
WĹaĹnie tutaj, pomyĹlaĹ Haruhiro. Zanim jednak o tym pomyĹlaĹ, sztylet juĹź siÄ przez to przebiĹ.
WyciÄ
gnÄ
Ĺ swojÄ
broĹ z ciaĹa przeciwnika, a ten wydaĹ jedynie krĂłtki jÄk i upadĹ na ziemiÄ. Martwy.
Goblin z puklerzem tracÄ
c swojego partnera w walce stanÄ
Ĺ na palcach, robiÄ
c krok⌠nie, póŠkroku w tyĹ. Moguzo z miejsca zawyĹ i uderzyĹ w tarczÄ z caĹej siĹy, aĹź ta odleciaĹa na bok, a nastÄpnie kontynuowaĹ natarcie na praktycznie bezbronnego przeciwnika. Ten wymachiwaĹ swoim mieczem jak cepem, lecz nie trzeba byĹo martwiÄ siÄ o unikanie tych ciosĂłw.
Zbroja Moguzo odbijaĹa wszystkie ataki. ZepchnÄ
Ĺ stwora, uniĂłsĹ wysoko swĂłj pĂłĹtorak, a nastÄpnie z âUfff!â na ustach spuĹciĹ go prosto na czaszkÄ goblina.
PrzeciÄ
Ĺ jÄ
na pĂłĹ.
ZostaĹa trĂłjka.
– Tch! Dystans! – Ranta cmoknÄ
Ĺ jÄzykiem, odskakujÄ
c do tyĹu z niewyobraĹźalnÄ
prÄdkoĹciÄ
.
âDystansâ byĹ umiejÄtnoĹciÄ
, ktĂłra wykorzystywaĹa specjalne ruchy, by natychmiastowo zwiÄkszyÄ odlegĹoĹÄ pomiÄdzy uĹźytkownikiem, a przeciwnikiem. Goblin z mieczem pogoniĹ za RantÄ
, tak jakby byĹ przez niego wchĹaniany. To byĹa puĹapka. ChĹopak jedynie zĹoĹliwie siÄ uĹmiechnÄ
Ĺ, a nastÄpnie pchnÄ
Ĺ swojÄ
broniÄ
do przodu.
– …SzaĹ!
Goblin byĹ tak rozpÄdzony, Ĺźe nie mĂłgĹ uniknÄ
Ä tego ciosu.
GardĹo.
DĹugi miecz Ranty przebiĹ gardĹo przeciwnika. PrzekrÄciĹ ostrze, odkopujÄ
c wroga na ziemiÄ.
– Ĺahahahahahaha! – zaĹmiaĹ siÄ gĹoĹno.
Inkantacje Shihoru byĹy w poĹowie zagĹuszone przez ten gĹoĹ⌠nie, przez ten gĹupi Ĺmiech.
– …Ohm, rel, ect, vel, darsh! – To byĹ TÄtent Cieni. Z koniuszka laski wystrzeliĹ ĹźywioĹak, uderzajÄ
c we wĹĂłcznika.
Gdy goblin zaczÄ
Ĺ drĹźeÄ dziÄki hiper-wibracjom, Yume zbliĹźyĹa siÄ do niego. Pierwszy cios maczetÄ
wytrÄ
ciĹ wĹĂłczniÄ z rÄ
k przeciwnika, a Yume nie przerywajÄ
c ataku krzyknÄĹa âHah!â i ciÄĹa go w podstawÄ szyi. Ten, nie mogÄ
c w peĹni uniknÄ
Ä tego ciosu, pisnÄ
Ĺ jedynie, otrzymujÄ
c gĹÄbokie ciÄcie w ramiÄ. W tym momencie walka zostaĹa rozstrzygniÄta.
– DziÄkiâŚ! – Moguzo wkroczyĹ z caĹÄ
mocÄ
, uderzajÄ
c CiÄciem DziÄkczynnym we wĹĂłcznika.
– …MoĹźemy to zrobiÄ. W ten sposĂłb. – SkinÄ
Ĺ gĹowÄ
Haruhiro. – Pora urzeczywistniÄ nasz plan.
– W koĹcu, co? – Ranta podszedĹ do ĹpiÄ
cego goblina, wymachujÄ
c swoim mieczem. Czy kiedykolwiek nadejdzie czas, Ĺźe ten teatralnie okrutny uĹmiech bÄdzie mu pasowaĹ? – NiewaĹźne. To koniec. Nie tylko dla tych gobĂłw. …Dla nich takĹźe.