Rozdział 19: Póki co, jutro


Rozdział 19: Póki co, jutro

 

 

 

Co mamy zrobić? Co mamy jej powiedzieć? Co powinniśmy uczynić? Te pytania były wszystkim, o czym był w stanie myśleć przed pĂłjściem spać zeszłej nocy. Wszystkim, nad czym się zastanawiał przed spotkaniem Merry przy północnej bramie o 8:00.


Nie doszedł do Ĺźadnych wnioskĂłw.


Kiedy juĹź dotarli do Starego Miasta w Domuro, musiał skupić się na robocie, więc nie miał czasu, by zamartwiać się czymkolwiek innym. Ten drogocenny czas upłynął bardzo szybko, a po powrocie do Alterny Haruhiro w końcu był w stanie spojrzeć jej prosto w oczy.


– Merry, chciałbym z tobą porozmawiać – zagadał, gdy wychodzili od kupca.


– Rozumiem – odpowiedziała, owijając swoje ciało rękoma tak, jakby się na coś przygotowywała. – Tylko szybko.


Wiedział, Ĺźe zachowywał się dzisiaj dziwnie. Nie wiedział jednak, jak zachowywać się wobec niej samej. Wszyscy musieli czuć się podobnie. Oczywiście był to skutek opowieści, ktĂłrą usłyszeli wczoraj od Hayashiego, lecz Merry o tym nie wiedziała. Prawdopodobnie zauwaĹźyła, Ĺźe coś się zmieniło i miała przeczucie, Ĺźe za chwilę coś się stanie.


Coś takiego jak pożegnanie. Koniec.


Przepraszam, ale moĹźesz opuścić naszą druĹźynę?
Powiedziałby Haruhiro.


Natychmiast odpowiedziałaby
Rozumiem, po prostu odchodząc, bez dalszego rozwodzenia się nad tym wszystkim.


Do tego przygotowywała się właśnie Merry. A przynajmniej tak to wyglądało.


Zawsze to się dla niej kończyło w ten sposĂłb? Za kaĹźdym razem, w kaĹźdej druĹźynie? To było po prostu smutne.


– Merry.


Mylisz się, to nie tak.
Tak jakby chcąc jej to powiedzieć, musiał na początku zwrĂłcić się do niej po imieniu, a następnie nie odwracać wzroku od jej oczu.


Lekko zmarszczyła brwi.


Nie tylko Haruhiro. Moguzo, Yume, Shihoru i Ranta takĹźe na nią patrzyli.


Merry zauwaĹźywszy to niespokojnie zesztywniała.


Naprawdę, to nie to. To wcale się teraz nie zdarzy.


– Merry. Mieliśmy wcześniej w naszej druĹźynie kapłana. Miał na imię Manato. Zmarł. Będąc bardziej precyzyjnym, po prostu pozwoliliśmy mu umrzeć. Zbytnio na nim polegaliśmy. Po części Manato był perfekcjonistą, więc jeśli byliśmy ranni, leczył nawet najmniejsze zadrapanie. Był niezawodnym uzdrowicielem, a dodatkowo zawsze w centrum akcji. Razem z Moguzo za kaĹźdym razem walczył w pierwszej linii. Był teĹź naszym liderem, więc tak naprawdę brał na siebie trzy role. Myślałem, Ĺźe jest niesamowity. Jednak braliśmy to za pewnik. To nie było dla niego łatwe, lecz nigdy tego nie okazywał. Dlatego teĹź nie byliśmy w stanie zrozumieć, co tak naprawdę czuł. Teraz moĹźemy tylko to sobie wyobraĹźać, poniewaĹź Manato umarł. Odszedł z tego świata.


Prawdopodobnie przyszło jej do głowy, Ĺźe byli podobni. Mogła teraz teĹź przypuszczać, iĹź Haruhiro dowiedział się o jej przeszłości i dlatego teĹź opowiedział jej o Manato.


Tak naprawdę nie wiedział, co począć. Nie sądził jednak, Ĺźe ludzie byli tak prości, a przecieĹź nie mĂłgł zajrzeć do jej serca. Nie mĂłgł powiedzieć, Ĺźe ją rozumie.
Mogę mĂłwić tylko za siebie, mogę otworzyć tylko samego siebie.


– Kiedy go straciliśmy myślałem, iĹź juĹź po nas, Ĺźe bez niego sobie nie poradzimy. Ale nawet po tym, jak Manato umarł, my wciąż Ĺźyliśmy. Jeśli Ĺźyjesz, nie moĹźesz ot tak po prostu się poddać i nie robić niczego. Nie mieliśmy wyboru, więc postanowiliśmy dalej podążać ścieĹźką ochotnikĂłw, nawet jeśli byliśmy tylko kadetami. Dlatego zaprosiliśmy cię do naszej druĹźyny. Dobrze wiedzieliśmy, Ĺźe bez kapłana nie bylibyśmy w stanie niczego zrobić. To był jedyny powĂłd. Nie było w tym niczego więcej… Lecz od początku ja, Ranta, Yume i Shihoru zostaliśmy pozostawieni samym sobie. Moguzo dołączył do druĹźyny jakiegoś gościa, ktĂłry nazywał się Kuzuoka, lecz został wyrzucony, a dodatkowo zabrali mu wszystkie pieniądze. Manato zebrał nas wszystkich, być moĹźe nie było perfekcyjnie, lecz staliśmy się druĹźyną. Staliśmy się towarzyszami. To wszystko, lecz po prostu się nimi staliśmy. MoĹźe i czasami nie układało się zbyt dobrze, a od czasu do czasu wręcz złościliśmy się i kłóciliśmy się między sobą. A mimo to koniec końcĂłw wciąż jesteśmy drogocennymi towarzyszami. Zamiast rozwodzić się nad tym, dlaczego się nimi staliśmy, teraz doceniamy to, Ĺźe nimi jesteśmy. Jeśli chodzi o Â mnie, Merry, myślę o tobie jak o swoim towarzyszu.


Nie powiedziała niczego. Pomijając okazjonalne mruganie, po prostu patrzyła się Haruhiro w oczy.


– …Ja tak samo. – Shihoru podniosła rękę. – Traktuję cię jak towarzysza.


– To prawda. – Szczerzyła się Yume. – W końcu Merryś jest prawdziwą ślicznotką.


– Ja takĹźe. – Moguzo wciął miał na sobie hełm. – Oczywiście ja teĹź myślę o tobie jak o towarzyszu. Jestem spokojny, gdy jesteś w pobliĹźu.


Ranta parsknął.


– No tak, ja teĹź, no wiesz… SposĂłb, w jaki awanturuję się o kaĹźde małe zadrapanie. To nie tak, Ĺźe wcale się nad tym nie zastanawiałem. Nad robieniem czegoś takiego. …W kaĹźdym razie jesteś naszym towarzyszem, prawda?


– Myślę, Ĺźe jutro spadnie śnieg – powiedział Haruhiro, patrząc na Ĺ›ciemniające się niebo. – W końcu Ranta powiedział, Ĺźe nad czymś się zastanawiał. Mam tylko nadzieję, Ĺźe śnieg to najgorsze, co się jutro stanie.


– Nawet ja czasami się nad czymś zastanawiam! Moja zdolność uczenia się jest zdumiewająca! Spędziliście ze mną tak duĹźo czasu i nawet tego nie zauwaĹźyliście?!


– Cóş, odkładając to na bok…


– Hej, Haruhiro! Nie odpuszczaj tak tego tematu! Bo będę smutny!


– Myślę, Ĺźe to odpowiednia pora, byśmy skupili się na jednej rzeczy. To znaczy, byśmy obrali sobie jakiś cel—


Haruhiro spojrzał na Merry. Zachowywała się tak jak wcześniej. Po prostu się na niego patrzyła.


To prawdopodobnie nie z powodu odmowy. Nie odrzuca nas. Chcę tak myśleć. To na początek wystarczy.


– …poniewaĹź dotąd wszystko było tak niejasne. Nie pracujemy wystarczająco ciężko, by zaoszczędzić na nasze odznaki; wygląda na to, Ĺźe po prostu Ĺźyjemy z dnia na dzień. Chcę z tym skończyć i wybrać kierunek, w ktĂłrym będziemy zmierzać.


– Naszym celem jest zostanie miliarderami! No i władza nad Ĺ›wiatem! – wtrącił się Ranta.


Haruhiro go zignorował i po prostu kontynuował mĂłwienie tego, o czym myślał. OprĂłcz głośnego Ranty i milczącej Merry, pozostali od razu się zgodzili.


– Jestem zainteresowany jedynie pieniędzmi i władzą – przerwał mu Ranta. – W sumie chcę teĹź być popularny pośrĂłd dziewcząt… Ale kiedy będę miał juĹź pieniądze i władzę, wszystko inne powinno się ułoĹźyć. …Cóş, co do naszego celu, myślę, Ĺźe to mały krok przed kolejnym krokiem, przed kolejnymi krokami do mojego celu, więc myślę, Ĺźe jest w porządku.


– Bla, bla, bla, bla, a on dalej o tym – westchnęła Yume.


Powiedziałaś to,
pomyślał Haruhiro, patrząc Merry prosto w oczy.


– Merry, co o tym sądzisz?


Dziewczyna spuściła wzrok.


Lekko poruszyła brodą. Czy to było przytaknięcie?
Zdecydował, Ĺźe tak właśnie o tym będzie myślał.


– Dołączysz do nas na obiad? – zapytał.


– Nie – odpowiedział, dodając ciszej – …jeszcze nie.


– Rozumiem.


Nie mĂłgł oczekiwać, Ĺźe to stanie się od razu. Nawet jeśli poświęciłby swĂłj cenny czas, a nie wiedział, ile mu pozostało, by zrobić kolejny krok do przodu, to wciąż moĹźe być tak, Ĺźe ich koniec czyha tuĹź za rogiem.


Oczywiście to właśnie dlatego chcę się spieszyć. Mieć to na uwadze. Sądzę, Ĺźe był to duĹźy krok naprzĂłd.


Haruhiro i pozostali wciąż byli niedoświadczeni, a nawet gorzej, więc musieli zmierzać do celu małymi kroczkami, takimi jak ten.


– Do zobaczenia jutro – powiedziała wyraĹşnie Merry, gdy odwrĂłciła się, by odejść.


PĂłki co, jutro nadejdzie.

 

<<Poprzedni rozdział

Kolejny rozdział >>